Tak jak obiecywał, dzwonił do mnie prawie co chwile. Rano,
po południu, wieczorem i w nocy. Czasami musiałam odbierać jego telefony o 2 !
To było czasami wkurzające, ale tym sposobem wiedziałam że mu na mnie zależy.
Może i te dzwonienie było częste, ale to mi nie wystarczało. Chciałam go mieć
przy sobie. Chciałam poczuć ciepło jego ciała i smak jego ust. Chciałam znowu
dotknąć jego niesfornych włosów i ujrzeć jego hipnotyzujące zielone oczy. No
,ale cóż…nie mogłam. Musiałam wytrzymać jeszcze jakieś 2 miesiące albo nawet
więcej. Jak na razie ten czas dłużył się strasznie. W ciągu tych ostatnich
tygodni nigdzie nie wychodziłam, oprócz
do pracy. Eleanor i Danielle próbowały mnie zaciągnąć na jakąś imprezę, ale ja
nie miałam ochoty. Jedyne co robiłam to
oglądałam w domu jakieś głupie komedie i obżerałam się chipsami.
~~*~~*~~*~~*~~*~~
-Cześć kochana! Co ty spałaś?! A tak w ogóle to nie ważne,
bo mamy dla ciebie wiadomość!!-krzyczała Peazer gdy tylko weszły do środka.
-Co wiadomość? Jaką wiadomość? O czym ty mówisz?!- zapytałam
poprawiając rozwalone włosy.
-No mamy bardzo dobrą wiadomość! Ale może nas najpierw
wpuścisz do środka?
-Jasne, jasne. Wchodźcie!-skierowałam dziewczyny do salonu i
zamknęłam drzwi.
Usiadły obok siebie na sofie i Eleanor zaczęła mówić:
-No więc tak… Dzisiaj jak byłyśmy z Dan… w sklepie… i
zadzwonił do nas Zayn…
-Zayn, czemu on? Czemu nie Lou?
-Nie bądź taka niecierpliwa! Zaraz ci powiem dlaczego!
-No dobra i co dalej?- ziewnęłam i oparłam się o ścianę.
-No byłyśmy w sklepie…
-Okej. Byłyście w sklepie, zadzwonił Zayn i co
dalej?-ponownie zapytałam.
-No dobra El, widzę że, to opowiadanie ci nie idzie, więc
pozwól że dokończę… Byłyśmy w sklepie, zadzwonił Malik i zaczął się wypytywać o
to co robimy i w ogóle… I przeszedł do tego że są teraz w Niemczech i mają 5
dni wolnego, bo coś tam było nie tak z koncertem, bo coś tam się stało i w ogóle!-dokończyła za koleżankę ciemnowłosa tancerka.
-Wszystko rozumiem, ale co w tym takiego wspaniałego, że
musiałyście przyjść do mnie i mi to powiedzieć?
-Nie, no nic wspaniałego po za tym!-wykrzyknęła i wyciągnęła
z torebki 3 bilety na samolot do Berlina pierwszą klasą.
Oczy wyszły mi na wierzch i od razu jakoś odzyskałam cała
energię. Podbiegłam do dziewczyny, zabrałam jej bilet i zaczęłam go oglądać.
-Tak zobaczymy w końcu naszych kochanych idiotów, ale nie
mów nic Harremu!
-Co? Dlaczego?
-No, bo o tym że przyjedziemy to wie tylko Zayn! Żaden z
naszych chłopaków nie wie, że zamierzamy ich odwiedzić! To ma być
niespodzianka!-rzekła Calder.
-Dobra teraz rozumiem! A kiedy lecimy?
-No jutro rano…
-Co jak to? JUTRO? JUTRO RANO?! No, ale ja nie zdążę nic
zrobić! Nie spakuję się, ani nawet nie zdążę wsiąść wolnego z pracy!
-Nie gadaj głupot! Zadzwoń do Zayna on załatwi ci wolne, bo
przecież zna tego kolesia, a spakować musisz tylko kilka niezbędnych rzeczy!
-Niezbędnych? HA!
Łatwo powiedziane! A wy ile walizek bierzecie?
-No wiesz…tak gdzieś ze dwie…-powiedziała Eleanor .
-Dwie? Na 5 dni?
-Jestem dziewczyną i muszę mieć do wyboru kilka zestawów
ciuchów!
-No więc właśnie… Każda z nas będzie miała po 2 walizki to
razem 6! Coś mi się wydaje że ktoś będzie musiał nam pomóc…
-A tym się też nie martw! Zayn załatwił nam ochroniarza! On
nam pomoże! Przyjedzie jutro o 11.
-No dobra, a co z Kat? Tą dziewczyną, którą poznałam z
Horankiem na imprezie? Nialler w ogóle utrzymuje z nią kontakt?
-Wiesz co… nie wiem. Nic mi o tym nie wiadomo…Mam tylko 3
bilety, wiec o niej albo zapomnieli albo po prostu Niall nie chce się z nią
spotykać. Jak chcesz to zadzwoń do Zayna i się zapytaj.
-Okej. To jak się spakuję to zadzwonię do niego.
-No to my się będziemy zbierały, bo też musimy się spakować.
Spotkamy się jutro na lotnisku!-rzekła Danielle podnosząc się z kanapy.
Odprowadziłam je do drzwi, pożegnałam się z każdą buziakiem
w policzek i poszłam do sypialni w celu spakowania się na wyjazd.
Wzięłam 7 par butów, kilka koszulek z głupimi napisami,
kilka topów i kilka par spodni.
-„Sądzę, że więcej mi nie potrzeba. Przecież jadę tam tylko
na kilka dni”-pomyślałam wrzucając ciuchy do walizki, którą wcześniej
wyciągnęłam spod łóżka.
Spakowałam jeszcze kosmetyczkę i parę niezbędnych rzeczy i
wyszło na to, że jednak zmieszczę swoje rzeczy w jednej
walizce. Odstawiłam ją obok drzwi i wzięłam telefon, aby zadzwonić do Malika.
-No cześć! I jak tam były u ciebie Eleanor i Danielle?
Opowiedziały ci o wszystkim?-odezwał się jego głos w słuchawce już po pierwszym
sygnale.
-Tak, przed chwilą były u mnie. Opowiedziały i przyjedziemy
w trójkę, ale mam pytanie…
-O co chodzi?
-A Katherine? Niall coś o niej wspomina? Może piszą ze sobą?
Czy to jednak nie była ta dziewczyna i dał sobie spokój?
-Wydaje mi się, że to nie była odpowiednia dziewczyna. Odkąd
zaczęła się trasa ani razu nie widziałem, żeby ktoś do niego dzwonił oprócz
rodziców. Smsów też nie pisał… Nic o niej nie mówi, ani nawet nie wspomina.
Może po prostu zapomniał. Wiesz jak to on. W głowie mu tylko jedzenie…
-No ja wiem! Przecież to Nialler! Ja mu znalazłam dziewczynę
, ale jednak to nie była ta jedyna… A tak schodząc z tego tematu mam jeszcze
jedno pytanie.
-No mów słucham cię uważnie!
-Dziewczyny za późno mi powiedziały o tym wyjeździe i nie
miałam czasu wziąć urlopu… Możesz zadzwonić do tego mojego szefa i to załatwić?
-Jasne! Nie ma sprawy! Na pewno się zgodzi!
-Dziękuję ci kochany! No to widzimy się jutro! Pa!
-No pa, pa! Będziemy czekać na was w hotelu! Na lotnisko
zawiezie was bus i później w Berlinie także rozglądajcie się za busem.
-Spoko! Jakoś sobie poradzimy!
Po skończonej rozmowie odłożyłam telefon i zasiadłam przed
telewizorem. Oglądałam jakieś głupie komedie, jadłam chipsy i ogólnie robiłam
to co zawsze. Gdy dochodziła już północ postanowiłam przebrać się w pidżamę i
pójść spać, żeby dobrze wypocząć przed wyjazdem.
I znowu nowy dzień. Wstałam. Godzina 9.30. Wzięłam prysznic,
ubrałam miętowe rurki, różowy top, na to
bladoróżowy, dziurkowany sweterek przez głowę i białe Conversy przed
kostkę. Zrobiłam lekki makijaż i zasiadłam przed laptopem czekając na przyjazd
dziewczyn. Takim sposobem zleciał mi czas i nim się obejrzałam ktoś zapukał do
drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam wysokiego mężczyznę w garniturze.
-Dzień Dobry! Jestem Steve! A ty jesteś Samantha, tak?
-Tak to ja. A ty jesteś tym ochroniarzem, którego wynajął
Zayn?
-Tak. Jestem tutaj żeby panie chronić przed tłumem fanek,
które prawdopodobnie będą w Niemczech. Mam też pani pomóc w noszeniu bagażu.
-O dziękuję to miłe. Ale mówmy sobie na „ty”. Dobrze Steve?
-No jak chcesz Samanto!-rzekł i uśmiechnął się.
Włożyłam telefon, okulary i jeszcze parę innych rzeczy do
torebki wzięłam klucze od domu. Steve wziął moją walizkę i zjechaliśmy windą na
dół. Przed budynkiem stał mały czarny busik . Kierowca otworzył mi drzwi i
ujrzałam dwie uśmiechnięte koleżanki.
-Cześć Sam! I co wszystko spakowałaś? Możemy
jechać?-zapytała jedna z nich.
-Jasne! Jestem zwarta i gotowa! Ruszajmy!-zakrzyknęłam
siadając na fotelu.
Podróż na lotnisko była krótka, tak samo jak lot samolotem.
Nim się obejrzałam jechałyśmy już ulicami Berlina. Na każdym słupie
informacyjnym był plakat informujący o
koncercie naszych chłopaków. Ludzie przechadzali się bez celu po szarych
ulicach. Miasto jak miasto. Nic w nim niezwykłego.
Ledwo zdążyłam rozsiąść się w fotelu, a już byliśmy na
miejscu. Przed wejściem stał Zayn. Zaczął cieszyć się jak głupi do sera gdy
tylko ujrzał naszą trójkę w oknie samochodu. Samochód zatrzymał się. Wyskoczyłam z niego
i od razu rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Zayn! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co tam u was? Gdzie
są chłopcy? Siedzą w pokojach czy gdzieś poszli?-zadawałam miliony pytań z tego
podekscytowania.
-Spokojnie mała! Wszystko po kolei! Chłopcy siedzą w
pokojach i na pewno oglądają jakieś filmy. Wyszedłem pod pretekstem, że idę
zapalić, wiec musimy się pośpieszyć, bo stoję tu dobre 20 minut!
-No dobra to dalej! Bierzemy bagaże i chodźmy!
Steve, Zayn i kierowca busa pomogli nam z bagażami.
Wjechaliśmy windą prawie na ostanie piętro. Gdy wyszłam z windy ujrzałam 6 par
drzwi.
-No to gdzie wasze pokoje?-zapytałam.
-No tutaj! Całe piętro jest nasze! Pokój Hazzy to ten na
końcu, obok mój, Liama, Louisa i Nialla. Tam po drugiej stronie jest
Paul. Teraz wszyscy siedzą u mnie tylko Harry jakoś przez cały dzień jest inny i siedzi u siebie...-wskazywał ręką na kolejne drzwi.
-Dobra no to już ruszam to mojego kociaka! Zobaczę co z nim jest! -krzyknęłam biorąc
swój bagaż.
Stanęłam przed
czarnymi drzwiami i lekko nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się piękny salon
o ścianach koloru beżowego, brązowej ogromnej sofie i plazmowym telewizorze.
Dookoła było pełno dekoracji, obrazów i roślin no i oczywiście porozwalane
rzeczy Stylesa. Weszłam i zamknęłam za sobą po cichu drzwi. Usłyszałam jakieś
śmiechy. Był to śmiech Harolda i… jakiejś dziewczyny, a raczej kobiety.
Postawiłam swoją walizkę i położyłam torebkę na szafce Weszłam do kuchni. Loczek stał przy blacie, a
przy stole siedziała jakaś blondyna. Chłopak o czymś do niej mówił i nawet mnie
nie zauważyli. Stałam jak głupia i nie wypowiedziałam nawet słowa. Nie chciałam
wiedzieć kto to jest. Właściwie ja to wiedziałam. Znalazł sobie inną. Była ode
mnie o wiele ładniejsza. Wysoka, długonoga i na pewno starsza ode mnie blondyna. Teraz jedyne co mi
przyszło do głowy to wyjść stamtąd. Nie chciałam słyszeć żadnych jego tłumaczeń. Wybiegłam z mieszkania i zaczęłam biec
przed siebie. Łzy spływały mi po policzkach. Nic nie widziałam. Kompletnie nic.
Teraz liczyło się tylko żeby uciec jak najdalej…
___________________________________________
No i macie następny rozdział ;) nie podoba mi sie w ogóle ;/ jakiś taki do dupy ;// przepraszam ;(
jak chcecie następny rozdział to pod tym musi być 15 komentarzy ;o sory że wami tak manipuluję, ale jakoś tak nie mam motywacji jak jest mało komentarzy ;)
___________________________________________
No i macie następny rozdział ;) nie podoba mi sie w ogóle ;/ jakiś taki do dupy ;// przepraszam ;(
jak chcecie następny rozdział to pod tym musi być 15 komentarzy ;o sory że wami tak manipuluję, ale jakoś tak nie mam motywacji jak jest mało komentarzy ;)