wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 14


Wiesz jak to jest gdy ktoś, kto był dla ciebie wszystkim staje się nikim? Bo ja wiem... Przekonałam się o tym przed chwilą. Ostatnie 20 minut spędziłam siedząc sobie na jakiejś jebanej ławce w zasranym parku i rozmyślałam. O czym? O wszystkim. Czemu byłam taka głupia i mu zaufałam? Przecież wiadomo było, że znajdzie sobie jakąś głupią blondyneczkę z dużymi cyckami i dupą taką, która wygląda jakby ktoś ją nadmuchał. Na pewno już pierwszego dnia przespał się z tą lafiryndą albo może jeszcze z inną tylko po prostu dzwonił i pisał do mnie żebym się nie zorientowała… On był dla mnie wszystkim, a skoro go straciłam to teraz już nie mam nic…
W pewnej chwili zabrzmiała muzyka z mojego telefonu.
-„Pewnie ten palant dzwoni, bo zobaczył moje rzeczy i dziwi się dlaczego mnie nie ma”-pomyślałam wyciągając telefon.
Lecz nie, to nie był on… To Zayn.
-Halo?-zapytałam.
-No cześć! Gdzie ty jesteś? I dlaczego masz jakiś taki inny głos? Jakbyś płakała… Samantha, czy ty płakałaś?
-Nie. Nie płakałam.
-Przecież słyszę! Co jest?
-No ten… Skoro chcesz wiedzieć to przyjdziesz po mnie? Nie chce wracać do hotelu… Do Harrego.
-Co? Czemu?! A właściwie nie ważne ! Już idę! Wszystko mi wyjaśnisz! Tylko powiedz gdzie jesteś? Już zakładam buty!-mówił tak szybko, ze ledwo go rozumiałam.
-Jestem w parku niedaleko hotelu. Siedzę na ławce…
-Dobra! Wiem gdzie to! Siedź tam! Nie ruszaj się! Zaraz będę!
Rozłączył się i usłyszałam głośne BIP, BIP, BIP. Schowałam telefon do kieszeni i położyłam się na ławce wpatrując się w niebo.  Na moją twarz padało światło i grzało ciepło jesiennego słońca. Zamknęłam oczy i znów zaczęłam płakać.  Po kilkunastu minutach bezsensownego leżenia na ławce poczułam na sobie czyjś cień. Otworzyłam oczy i ujrzałam mulata. Podniosłam się z dotychczasowej pozycji i usiadłam ze spuszczoną głową. Chłopak kucnął przede mną i zapytał:
-Ej mała! Co jest? Czemu nie jesteś z Harrym?
Nie odzywałam się, więc chłopak znowu zapytał:
-Ej no gadaj! Co się stało? Czemu uciekłaś z pokoju Harrego? Coś się stało?
-Pytasz czy coś się stało? Cholera! I ty się jeszcze pytasz?! Weszłam do kuchni, żeby się z nim przywitać, a on siedział tam z jakąś blondyną!! Mieli taki ubaw, że mnie nawet nie zauważyli!
Chłopak zaczął śmiać się pod nosem. Spojrzałam na niego moim wzrokiem zabójcy. I zapytałam:
-No i co cię tak kurwa cieszy?
Malik przestał się śmiać i spojrzał na mnie.
-Wiesz kim jest ta blondyna?
-No nie wiem! I nie chcę wiedzieć! Pewnie to jakaś laleczka, którą zdążył sobie znaleźć przez tą całą waszą trasę! Wiedziałam! Byłam pewna, że sobie kogoś znajdzie!
-Wiesz, że ta laleczka to nie jest jego nowa zdobycz?
-Co?! Jak to? A kto to niby jest?- zapytałam podnosząc głowę i spoglądając na chłopaka.
-Ta laleczka to tak jakby moja dziewczyna… Ma na imię Perrie…
-Jak to twoja? Skąd ty ją wziąłeś...Znaczy jak wy się poznaliście? Przecież nic nie mówiłeś! Czemu nic nie mówiłeś?!-zaczęłam go okładać pięściami ze wściekłości, że o niczym nie wiedziałam.
-Spokojnie! Opanuj te emocje!-rzekł odsuwając moje ręce.-Ehhh… No poznaliśmy się kilka dni przed wyjazdem. Nic nie mówiłem, bo nie wiedziałem czy coś z tego wyjdzie… No, ale rozmawialiśmy i w ogóle… No i ją zaprosiłem tutaj do nas, tak samo jak was, bo chciałem żebyście się poznały.
-Dobra wszystko ok… Tylko czemu ona była w pokoju Hazzy?
-No nie wiem… Może po prostu się nudziła i poszła do niego… albo no chciała go poznać. Nie wiem jaki plan ułożył się w jej główce… Jeszcze do końca jej nie rozszyfrowałem.
-Ale ja byłam głupia… Zamiast wybiegać wtedy stamtąd to mogłam do nich podejść i się zapytać! Boże jaka ja jestem głupia!-krzyknęłam i zaczęłam uderzać się w czoło.
-Dobra przestań się obwiniać i zostaw to swoje czoło, bo guza będziesz miała! Chodźmy stąd, bo już na pewno się niecierpliwią dlaczego nas nie ma.
Przetarłam po raz kolejny oczy i wstałam. Na pewno wyglądam jak panda, bo miałam na oczach kredkę i tusz do rzęs, ale to co tam… Zayn objął mnie ramieniem i ruszyliśmy spokojnie w stronę hotelu. W połowie drogi przypomniałam sobie co o niej myślałam gdy siedziałam na ławce. Zrobiło mi się strasznie głupio. Ona mi w ogóle nic nie zrobiła, a ja ją tak wyzwałam. Teraz jeszcze się dowiedziałam, że to dziewczyna Zayna to tym bardziej wstydzę się, że tak mówiłam…
-Przepraszam.-rzekłam.
-Co? Za co?-zapytał chłopak.
-Ja wiem za co. Nie muszę ci tego tłumaczyć… Ale jest mi strasznie głupio, więc przepraszam…
-No dobra…Ale może powiesz o co chodzi?
-Nie chcesz wiedzieć. Po prostu zrobiłam głupią rzecz i przepraszam cię za nią. Może kiedyś ci o niej powiem.
-No okej…-odpowiedział.
Tak gdybym mu powiedziała co pomyślałam sobie o jego nowej „koleżance” to chyba obraził by się na mnie na milion lat! Lepiej, żeby nie wiedział… Może jak będzie jakaś okazja (chociaż mam nadzieje, że takiej nie będzie ) to mu o tym powiem.
Powoli zaczęliśmy zbliżać się do hotelu. Czego wcześniej nie zauważyłam nie była tam nikogo. Nie było fanów, fotoreporterów ani żadnych ludzi. Pustka. Tak jakby nikt nie wiedział, że chłopcy mieszkają w tym hotelu.
-Ej ! Czemu tu w ogóle fanów nie ma pod tym waszym hotelem?-zapytałam.
-No nie wiem… Może dowiedzieli się, że przyjedziesz  i uciekli!- zaśmiał się jak idiota.
Spojrzałam na niego znów moim groźnym wzrokiem i od razu zaczął się tłumaczyć:
-Nie no przecież żartuję!! Po prostu początkowo byliśmy w innym, ale za dużo fanów siedziało pod nim, więc postanowiliśmy się w nocy przenieść do innego hotelu. Zrobiliśmy to dzisiaj około 3 nad ranem, bo nie chciałem żeby coś wam się stało jak przyjedziecie. Jak na razie nikt nas nie namierzył, więc niech tak pozostanie…
-Jak to jest?-zapytałam.
-Co jest? Możesz swoje pytania bardziej szczegółowo zadawać?
-Jak to jest gdy pod twoim domem czekają tłumy fanek, a każdy twój ruch jest obserwowany? Cokolwiek zrobisz, cokolwiek powiesz. Oni już o tym wiedzą.
-Nie jest łatwo. Naprawdę… Nawet jest to bardzo trudne…   Ale kocham to co robię. Uwielbiam to, że śpiewam z przyjaciółmi.  Gdy śpiewam mogę w końcu poczuć się sobą. Cieszę się, że moim zawodem jest akurat to. Ale czasami myślę sobie żeby na chwilę zniknąć, bo za bardzo mnie to przerasta, lecz nie mogę… Za dużo by było zamieszania… Tyle ludzi na mnie polega… za dużo ludzi mnie potrzebuje…
-Tak jak na przykład ja przed chwilą… Ale jeśli ty będziesz czegoś potrzebował to też możesz na mnie polegać. Zawsze i wszędzie!-spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.-odpowiedział i rzucił lekkim uśmieszkiem  w moją stronę.
Podczas naszej rozmowy zdążyliśmy dojść do hotelu i wjechać na piętro chłopców. Staliśmy właśnie przed drzwiami pokoju Hazzy.
-Chodź najpierw do nas i zmyj ten makijaż pandy z twarzy, bo jak cię Harry zobaczy to chyba od razu wyskoczy przez okno.-powiedział Malik, kierując mną do swojego pokoju.
-Jest, aż tak źle?
-No zobacz sobie w łazience w lusterku. Jak będziesz chciała to zmyć to pożycz coś tam od Perrie.
Weszłam z chłopakiem do pokoju, a później do tej małej łazienki i spojrzałam w lustro. To co było na mojej twarzy to jedno WIELKIE JA PIERDOLE. Nie dość, że oczy rozmazane to jeszcze włosy rozczochrane jak u jakiegoś tarzana. NAPRAWDĘ! W takim stanie to ja siebie jeszcze nie widziałam! MASAKRA! Szybko sięgnęłam po różową szczotkę do włosów i rozczesałam to co było na mojej głowie. Później poszukałam jakiegoś płynu do demakijażu i wyszłam z łazienki.
-No teraz wyglądasz jak człowiek!-krzyknął Zayn.
-Dzięki! Chyba…
-No to co idziemy do Perrie i Harrego?
-Jasne! Już nie mogę się doczekać, aż ją poznam! Tą twoją nową koleżankę!-puściłam oczko do chłopaka .
Gdy otworzyłam drzwi od pokoju ujrzałam Loczka. Siedział w fotelu ze spuszczoną głową wpatrując się w ekran swojego iPhone. Obok niego na sofie siedziała Perrie. Gdy nas zobaczyła od razu podbiegła do Zayna i go uściskała. Dziwne. Przecież nie są jeszcze parą, a tak po za tym znają się tylko kilka dni… Zresztą to nie ważne. To nie moja sprawa.
-Cześć! Ty jesteś Samantha! Mam rację?-zapytała blondyna.
-Tak! A ty jesteś Perrie?
-Tak Perrie Edwards! Chłopcy mi tyle o tobie opowiadali! Szczególnie Harry! Nie kłamał! Jesteś bardzo ładna!
-Dziękuję! Ty też!
-No to co może usiądziemy? Chyba nie będziemy tak stać w progu?-zapytał Zayn.
-Zgoda!-rzekła dziewczyna pociągając za rękę chłopaka.
Oboje usiedli na sofie i zaczęli ze sobą gadać. Nie wiem o czym. Nawet nie słuchałam. Chciałam w końcu przytulić MOJEGO chłopaka. Co było dziwne dalej siedział ze spuszczoną głową i naciskał coś na telefonie. Chyba nie zorientował się, że weszliśmy.
-Ej co robisz?-zapytałam.
-Siedzę na twitterze.-odpowiedział nawet na mnie nie spoglądając.
-Aha. No i co się ciekawego dowiedziałeś?
-Nie nic…tak po za tym, że piszą jakieś głupoty o mnie i o mojej dziewczynie.
-O Samancie tak? A co takiego piszą?
-Piszą , że jej nie kocham, że nie pasujemy do siebie i w ogóle nas obrażają.
-No to po co to czytasz?
-Bo chciałem zobaczyć co się dzieje.
-A kiedy poznam tą twoją dziewczynę?-zapytałam.
-No jak Zayn z nią wróci, bo powiedział że poszła do sklepu. Długo nie wracała, więc po nią poszedł.
-Aha. No to ok.
Styles podniósł głowę i zrobił wielkie oczy.
-Cholera! Co jest?! O co chodzi?! Przecież rozmawiałem z Perrie! Co?! O co chodzi?!
-Hmm…Może chodzi o to, że za bardzo się przejąłeś tym tt i nie zauważyłeś, że już przyszliśmy!-powiedział Zayn.
-O mój boże… Przepraszam! Samantha! Kochanie! Przepraszam! Macie bardzo podobne głosy z Perrie!
Zaczął mnie przytulać i całować. Jeszcze tak szczęśliwego go nie widziałam!
-Kochanie! Jak ja cię dawno nie widziałem! Boże!
Objął mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać. Obracał mną we wszystkie strony. Czułam się trochę jak na jakiejś karuzeli. Karuzela to mało powiedziane. Czułam jakby ktoś wrzucił mnie do pralki i włączył maksymalne wirowanie. Gdyby tak pokręcił mną jeszcze chwilę to chyba bym zwymiotowała. Na szczęście przestał… Postawił mnie i spojrzał mi głęboko w oczy co było bardzo trudne, bo obojgu nam kręciło się w głowach. Wyglądaliśmy trochę jak pijani, więc ja usiadłam w fotelu, a chłopak przytrzymał się jedną ręką za oparcie fotela, a drugą złapał się za głowę.
-Przeprasza za te piruety, ale inaczej nie umiałem okazać swojego szczęścia.-powiedział ledwo trzymając się na nogach.
-Nie szkodzi. Czasami przyda się taki mały zawrót głowy!
Po paru minutach, gdy w końcu każde z nas odzyskało jakby to powiedzieć „trzeźwość” podeszłam do Harrego i mocno go uściskałam.
-Tak bardzo za tobą tęskniłam! Wiesz jak to jest tyle wytrzymać bez twoich pocałunków i uścisków?! Wiesz?!
-No nie wiem… Ty mi powiedz.-uśmiechnął się szyderczo i poruszył brwiami.
-OKROPNIE! Nigdy więcej mnie nie zostawiaj!
-No dobrze! Nie zostawię! Następnym razem pojedziesz z nami!
Złapał lekko moją twarz i musnął lekko swoimi ustami moje co wywołało na mojej twarzy uśmiech.
-Naprawdę? Mogę  się z wami zabrać w następną trasę?- zapytałam spoglądając na Loczka.
-W następną? Jedź z nami teraz! Zwiedzisz sobie różne państwa, a przy tym nie będziemy musieli się rozstawać!
Spojrzała na Zayna, który kiwał głową twierdząco.
-Jasne, że możesz z nami zostać! No przynajmniej ja się na to zgadzam, nie wiem jak reszta chłopaków…
- No to się ich zapytam! Najlepiej od razu, żebym nie zapomniał!-powiedział Hazza i skierował się w stronę drzwi.
W ostatnim momencie złapałam go za rękę i zapytałam:
-Jesteś pewny? Przecież nie jesteśmy ze sobą, aż tak długo…  Jeszcze nie zdążyłam się tak dobrze poznać z chłopakami. Nie wiem czy będą tacy chętni do tego żebym z wami jeździła… Może lepiej będzie jak spędzę kilka dni tutaj z tobą a później wrócę do Londynu…
-Co?! To ty mnie już nie kochasz, że chcesz wracać?
-Nie no co ty! Po prostu chcę żebyś zajął się karierą, a nie mną! Jeszcze dużo czasu ze mną spędzisz… Oczywiście jeśli będziesz tego chciał…
-No dobra! Jak tam sobie chcesz!
Usiedliśmy obok Zayna i Perrie na sofie i zaczęliśmy oglądać jakieś programy telewizyjne. Żadne z nas nie mogło nic zrozumieć, bo wszystko było po niemiecku, więc włączyliśmy stację muzyczną Mtv. Co mnie nie zdziwiło była puszczona jakaś niemiecka piosenka.
-Cholera! Nie ma tu czegoś po angielsku?! Co to za telewizja?!-powiedziałam wkurzona.
-Spokojnie! Mamy tutaj jakieś filmy. Zaraz coś poszukam.-Styles wstał z sofy i podszedł do szafki z płytami.
-TITANIC!-krzyknął Harry wyciągając płytę.
-Nieeee!- zaprotestował Malik.
-Co? Jak to nie? Nie lubisz tego filmu?-zapytała jego „dziewczyna”.
-Lubię… tylko, że już mi się znudził…
-TITANIC CI SIĘ ZNUDZIŁ? Dobra Zayn… jak nie chcesz oglądać to sobie idź!
-O nie kochana! Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz! -rzekł Zayn i spojrzał zadziornym wzrokiem na dziewczynę.
-Niech wam już będzie ten wasz Tytanic!-dopowiedział.
-No to dobra oglądamy tego Titanica, a później jakiś horror, albo coś innego ok?-zapytał Harry.
-Ok.-powiedzieliśmy chórem.
W czasie gdy Harry włączał film ja zrobiłam 2 miski popcornu. Kiedy w końcu wszyscy zasiedliśmy przed telewizorem przytuliłam się do chłopaka, pocałowałam i powiedziałam mu na ucho:
-Dziękuję ci, że jesteś przy mnie.
Hazza uśmiechnął się, odwzajemnił pocałunek i w końcu zaczęliśmy seans filmowy.
________________________
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam! Pisałam to szybko, żebyście jak najszybciej to przeczytali i się nie niecierpliwili. Następny dodam jakoś na święta... Tak mi się przynajmniej wydaje... Jeśli się wam spodobało to komentujcie ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 13

Tak jak obiecywał, dzwonił do mnie prawie co chwile. Rano, po południu, wieczorem i w nocy. Czasami musiałam odbierać jego telefony o 2 ! To było czasami wkurzające, ale tym sposobem wiedziałam że mu na mnie zależy. Może i te dzwonienie było częste, ale to mi nie wystarczało. Chciałam go mieć przy sobie. Chciałam poczuć ciepło jego ciała i smak jego ust. Chciałam znowu dotknąć jego niesfornych włosów i ujrzeć jego hipnotyzujące zielone oczy. No ,ale cóż…nie mogłam. Musiałam wytrzymać jeszcze jakieś 2 miesiące albo nawet więcej. Jak na razie ten czas dłużył się strasznie. W ciągu tych ostatnich tygodni  nigdzie nie wychodziłam, oprócz do pracy. Eleanor i Danielle próbowały mnie zaciągnąć na jakąś imprezę, ale ja nie miałam ochoty.  Jedyne co robiłam to oglądałam w domu jakieś głupie komedie i obżerałam się chipsami.

~~*~~*~~*~~*~~*~~

 W końcu nastąpił piątek. Wróciłam z pracy strasznie zmęczona. Od razu rzuciłam się na łóżko, wtuliłam twarz w poduszkę i zamknęłam oczy. Kompletnie nic mi się nie chciało robić. Jedyne co było moim  pragnieniem w tej chwili to był sen. Chciałam po prostu zasnąć i nie przejmować się niczym… Ale jak zwykle to nie było mi przeznaczone. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Tak, dobijać to dobrze powiedziane bo nawalał  rękami jakby chciał się dostać jak najszybciej do mieszkania. Wstałam ledwo żywa z łóżka i otworzyłam . Moim oczom ukazały się uśmiechnięte dziewczyny. Tak to były Danielle i Eleanor.
-Cześć kochana! Co ty spałaś?! A tak w ogóle to nie ważne, bo mamy dla ciebie wiadomość!!-krzyczała Peazer gdy tylko weszły do środka.
-Co wiadomość? Jaką wiadomość? O czym ty mówisz?!- zapytałam poprawiając rozwalone włosy.
-No mamy bardzo dobrą wiadomość! Ale może nas najpierw wpuścisz do środka?
-Jasne, jasne. Wchodźcie!-skierowałam dziewczyny do salonu i zamknęłam drzwi.
Usiadły obok siebie na sofie i Eleanor zaczęła mówić:
-No więc tak… Dzisiaj jak byłyśmy z Dan… w sklepie… i zadzwonił do nas Zayn…
-Zayn, czemu on? Czemu nie Lou?
-Nie bądź taka niecierpliwa! Zaraz ci powiem dlaczego!
-No dobra i co dalej?- ziewnęłam i oparłam się o ścianę.
-No byłyśmy w sklepie…
-Okej. Byłyście w sklepie, zadzwonił Zayn i co dalej?-ponownie zapytałam.
-No dobra El, widzę że, to opowiadanie ci nie idzie, więc pozwól że dokończę… Byłyśmy w sklepie, zadzwonił Malik i zaczął się wypytywać o to co robimy i w ogóle… I przeszedł do tego że są teraz w Niemczech i mają 5 dni wolnego, bo coś tam było nie tak z koncertem, bo coś tam się stało i w ogóle!-dokończyła za koleżankę ciemnowłosa tancerka.
-Wszystko rozumiem, ale co w tym takiego wspaniałego, że musiałyście przyjść do mnie i mi to powiedzieć?
-Nie, no nic wspaniałego po za tym!-wykrzyknęła i wyciągnęła z torebki 3 bilety na samolot do Berlina pierwszą klasą.
Oczy wyszły mi na wierzch i od razu jakoś odzyskałam cała energię. Podbiegłam do dziewczyny, zabrałam jej bilet i zaczęłam go oglądać.
-Tak zobaczymy w końcu naszych kochanych idiotów, ale nie mów nic Harremu!
-Co? Dlaczego?
-No, bo o tym że przyjedziemy to wie tylko Zayn! Żaden z naszych chłopaków nie wie, że zamierzamy ich odwiedzić! To ma być niespodzianka!-rzekła Calder.
-Dobra teraz rozumiem! A kiedy lecimy?
-No jutro rano…
-Co jak to? JUTRO? JUTRO RANO?! No, ale ja nie zdążę nic zrobić! Nie spakuję się, ani nawet nie zdążę wsiąść wolnego z pracy!
-Nie gadaj głupot! Zadzwoń do Zayna on załatwi ci wolne, bo przecież zna tego kolesia, a spakować musisz tylko kilka niezbędnych rzeczy!
-Niezbędnych?  HA! Łatwo powiedziane! A wy ile walizek bierzecie?
-No wiesz…tak gdzieś ze dwie…-powiedziała Eleanor .
-Dwie? Na 5 dni?
-Jestem dziewczyną i muszę mieć do wyboru kilka zestawów ciuchów!
-No więc właśnie… Każda z nas będzie miała po 2 walizki to razem 6! Coś mi się wydaje że ktoś będzie musiał nam pomóc…
-A tym się też nie martw! Zayn załatwił nam ochroniarza! On nam pomoże! Przyjedzie jutro o 11.
-No dobra, a co z Kat? Tą dziewczyną, którą poznałam z Horankiem na imprezie? Nialler w ogóle utrzymuje z nią kontakt?
-Wiesz co… nie wiem. Nic mi o tym nie wiadomo…Mam tylko 3 bilety, wiec o niej albo zapomnieli albo po prostu Niall nie chce się z nią spotykać. Jak chcesz to zadzwoń do Zayna i się zapytaj.
-Okej. To jak się spakuję to zadzwonię do niego.
-No to my się będziemy zbierały, bo też musimy się spakować. Spotkamy się jutro na lotnisku!-rzekła Danielle podnosząc się z kanapy.
Odprowadziłam je do drzwi, pożegnałam się z każdą buziakiem w policzek i poszłam do sypialni w celu spakowania się na wyjazd.
Wzięłam 7 par butów, kilka koszulek z głupimi napisami, kilka topów i kilka par spodni.
-„Sądzę, że więcej mi nie potrzeba. Przecież jadę tam tylko na kilka dni”-pomyślałam wrzucając ciuchy do walizki, którą wcześniej wyciągnęłam spod łóżka.
Spakowałam jeszcze kosmetyczkę i parę niezbędnych rzeczy i wyszło na to, że jednak zmieszczę swoje rzeczy w jednej walizce. Odstawiłam ją obok drzwi i wzięłam telefon, aby zadzwonić do Malika.
-No cześć! I jak tam były u ciebie Eleanor i Danielle? Opowiedziały ci o wszystkim?-odezwał się jego głos w słuchawce już po pierwszym sygnale.
-Tak, przed chwilą były u mnie. Opowiedziały i przyjedziemy w trójkę, ale mam pytanie…
-O co chodzi?
-A Katherine? Niall coś o niej wspomina? Może piszą ze sobą? Czy to jednak nie była ta dziewczyna i dał sobie spokój?
-Wydaje mi się, że to nie była odpowiednia dziewczyna. Odkąd zaczęła się trasa ani razu nie widziałem, żeby ktoś do niego dzwonił oprócz rodziców. Smsów też nie pisał… Nic o niej nie mówi, ani nawet nie wspomina. Może po prostu zapomniał. Wiesz jak to on. W głowie mu tylko jedzenie…
-No ja wiem! Przecież to Nialler! Ja mu znalazłam dziewczynę , ale jednak to nie była ta jedyna… A tak schodząc z tego tematu mam jeszcze jedno pytanie.
-No mów słucham cię uważnie!
-Dziewczyny za późno mi powiedziały o tym wyjeździe i nie miałam czasu wziąć urlopu… Możesz zadzwonić do tego  mojego szefa i to załatwić?
-Jasne! Nie ma sprawy! Na pewno się zgodzi!
-Dziękuję ci kochany! No to widzimy się jutro! Pa!
-No pa, pa! Będziemy czekać na was w hotelu! Na lotnisko zawiezie was bus i później w Berlinie także rozglądajcie się za busem.
-Spoko! Jakoś sobie poradzimy!
Po skończonej rozmowie odłożyłam telefon i zasiadłam przed telewizorem. Oglądałam jakieś głupie komedie, jadłam chipsy i ogólnie robiłam to co zawsze. Gdy dochodziła już północ postanowiłam przebrać się w pidżamę i pójść spać, żeby dobrze wypocząć przed wyjazdem.

 ~~*~~*~~*~~*~~*~~

I znowu nowy dzień. Wstałam. Godzina 9.30. Wzięłam prysznic, ubrałam miętowe rurki,  różowy top, na to bladoróżowy,  dziurkowany  sweterek przez głowę i białe Conversy przed kostkę. Zrobiłam lekki makijaż i zasiadłam przed laptopem czekając na przyjazd dziewczyn. Takim sposobem zleciał mi czas i nim się obejrzałam ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam wysokiego mężczyznę w garniturze.
-Dzień Dobry! Jestem Steve! A ty jesteś Samantha, tak?
-Tak to ja. A ty jesteś tym ochroniarzem, którego wynajął Zayn?
-Tak. Jestem tutaj żeby panie chronić przed tłumem fanek, które prawdopodobnie będą w Niemczech. Mam też pani pomóc w noszeniu bagażu.
-O dziękuję to miłe. Ale mówmy sobie na „ty”. Dobrze Steve?
-No jak chcesz Samanto!-rzekł i uśmiechnął się.
Włożyłam telefon, okulary i jeszcze parę innych rzeczy do torebki wzięłam klucze od domu. Steve wziął moją walizkę i zjechaliśmy windą na dół. Przed budynkiem stał mały czarny busik . Kierowca otworzył mi drzwi i ujrzałam dwie uśmiechnięte koleżanki.
-Cześć Sam! I co wszystko spakowałaś? Możemy jechać?-zapytała jedna z nich.
-Jasne! Jestem zwarta i gotowa! Ruszajmy!-zakrzyknęłam siadając na fotelu.
Podróż na lotnisko była krótka, tak samo jak lot samolotem. Nim się obejrzałam jechałyśmy już ulicami Berlina. Na każdym słupie informacyjnym  był plakat informujący o koncercie naszych chłopaków. Ludzie przechadzali się bez celu po szarych ulicach. Miasto jak miasto. Nic w nim niezwykłego.
Ledwo zdążyłam rozsiąść się w fotelu, a już byliśmy na miejscu. Przed wejściem stał Zayn. Zaczął cieszyć się jak głupi do sera gdy tylko ujrzał naszą trójkę w oknie samochodu. Samochód zatrzymał się. Wyskoczyłam z niego i od razu rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Zayn! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co tam u was? Gdzie są chłopcy? Siedzą w pokojach czy gdzieś poszli?-zadawałam miliony pytań z tego podekscytowania.
-Spokojnie mała! Wszystko po kolei! Chłopcy siedzą w pokojach i na pewno oglądają jakieś filmy. Wyszedłem pod pretekstem, że idę zapalić, wiec musimy się pośpieszyć, bo stoję tu dobre 20 minut!
-No dobra to dalej! Bierzemy bagaże i chodźmy!
Steve, Zayn i kierowca busa pomogli nam z bagażami. Wjechaliśmy windą prawie na ostanie piętro. Gdy wyszłam z windy ujrzałam 6 par drzwi.
-No to gdzie wasze pokoje?-zapytałam.
-No tutaj! Całe piętro jest nasze! Pokój Hazzy to ten na końcu, obok mój, Liama, Louisa i Nialla. Tam po drugiej stronie jest Paul. Teraz wszyscy siedzą u mnie tylko Harry jakoś przez cały dzień jest inny i siedzi u siebie...-wskazywał ręką na kolejne drzwi.
-Dobra no to już ruszam to mojego kociaka! Zobaczę co z nim jest! -krzyknęłam biorąc swój bagaż.
 Stanęłam przed czarnymi drzwiami i lekko nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się piękny salon o ścianach koloru beżowego, brązowej ogromnej sofie i plazmowym telewizorze. Dookoła było pełno dekoracji, obrazów i roślin no i oczywiście porozwalane rzeczy Stylesa. Weszłam i zamknęłam za sobą po cichu drzwi. Usłyszałam jakieś śmiechy. Był to śmiech Harolda i… jakiejś dziewczyny, a raczej kobiety. Postawiłam swoją walizkę i położyłam torebkę na szafce  Weszłam do kuchni. Loczek stał przy blacie, a przy stole siedziała jakaś blondyna. Chłopak o czymś do niej mówił i nawet mnie nie zauważyli. Stałam jak głupia i nie wypowiedziałam nawet słowa. Nie chciałam wiedzieć kto to jest. Właściwie ja to wiedziałam. Znalazł sobie inną. Była ode mnie o wiele ładniejsza. Wysoka, długonoga i na pewno starsza ode mnie blondyna. Teraz jedyne co mi przyszło do głowy to wyjść stamtąd. Nie chciałam słyszeć żadnych jego tłumaczeń. Wybiegłam z mieszkania i zaczęłam biec przed siebie. Łzy spływały mi po policzkach. Nic nie widziałam. Kompletnie nic. Teraz liczyło się tylko żeby uciec jak najdalej…
___________________________________________

No i macie następny rozdział ;) nie podoba mi sie w ogóle ;/ jakiś taki do dupy ;// przepraszam ;(
jak chcecie następny rozdział to pod tym musi być 15 komentarzy ;o sory że wami tak manipuluję, ale jakoś tak nie mam motywacji jak jest mało komentarzy  ;)

Z GÓRY DZIĘKUJĘ ♥

czwartek, 27 września 2012

Rozdział 12


Mogę pytać sama siebie dlaczego ryczałam. Nie wiem. Może jestem zbyt uczuciowa i wszystko przeżywam mocniej niż inni. Albo po prostu musiałam się wypłakać? Nie wiem do cholery! Każdy ma lepsze i gorsze dni!
Nie chcę żeby Harry wyjeżdżał…Nie chcę tego z całego serca. Za bardzo się przyzwyczaiłam że chłopcy są blisko mnie. Nie mam tu nikogo oprócz nich. Koledzy z pracy i sąsiedzi to nie to samo. Z nimi nie da się pogadać, pośmiać... 1D są mi tutaj najbliżsi… Od miesiąca nie spędzam czasu z nikim innym jak z nimi… Jak wyjadą to w ogóle nie wiem co zrobię…
Do pokoju wszedł Zayn. Usiadł obok mnie i zaczął gładzić po włosach.
-To nic nie da.-rzekłam przez łzy.
Odsunął rękę i powiedział:
-Chodź do nas! Nie będziesz tu siedziała sama i płakała do cholery! Coś na to poradzimy!
Złapał mnie za rękę i pociągnął. Spadłam z łózka. Tak Malik idioto, ciągnij mnie tak żebyś mi ręce powyrywał!
-Nigdzie nie idę zostaw mnie!-tarzałam się po podłodze i próbowałam oswobodzić się z jego uścisku .
-O nie, nie,  nie! Jak sama nie pójdziesz to cię zaniosę!
-Ha! To na pewno ci się nie uda!
-Jesteś tego taka pewna?
-Takkk… znaczy nie…
Zayn rozłożył ręce tak jakby chciał mnie złapać, ale ja byłam sprytniejsza i przeturlałam się pod łóżko.
-WTF?! Co ty zrobiłaś?!
-No schowałam się pod łóżko nie widzisz?!
-No właśnie widzę, ale dlaczego?!
-Bo nie chcę z tobą iść?! Chce tu być sama!
-Dobra! Nie to nie! Będziesz coś chciała!
Wyszedł i trzasnął drzwiami. Wyczołgałam się spod łóżka i stanęłam obok okna. Popatrzyłam na ten piękny widok. London Eye kręcił się powoli, ludzie przechadzali się ulicami, piętrowe autobusy spieszyły na kolejne przystanki, a ja co? Ryczałam jak ta głupia zaglądając przez firankę. Wiem jestem popierdolona. On mówi że mnie kocha, a ja płaczę. Boje się że mnie rzuci. Złamie serce. Nie chcę przeżywać tego po raz kolejny…
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam całą piątkę. Weszli do pokoju i ustawili się w rzędzie.
-Na prawdę nie możemy nic zrobić. To nie nasza wina. – powiedział Liam i usiadł obok mnie.
-Nie martwcie się mną. Nie możecie zawieźć fanów. Jedźcie. Poradzę sobie! - próbowałam wymusić chociaż mały uśmiech.
Styles podszedł do mnie i kucnął opierając się na moich kolanach.
-Wiem że to dla ciebie trudne. Jesteśmy ze sobą tak krótko, a już się rozstajemy . Przepraszam cię. Nie możemy tego odwołać! Uwierz mi. Naprawdę nikogo innego sobie nie znajdę! Ty jesteś moją jedyną!
Spojrzałam na niego . Ja zwykle uśmiech od ucha do ucha. Zaufam mu. Jeżeli mnie zrani to ja mu się odpłacę bez zastanowienia. Zobaczymy czy to co mówi jest prawdą.
-Dobra. Jedźcie sobie w tą trasę ja na ciebie poczekam.- rzekłam i uśmiechnęłam się już bez przymusu.
-No to dobrze. Będę do ciebie dzwonił. Często, bardzo często. Co najmniej 10 razy dziennie!
-Dobra nie przesadzaj! Raz dziennie wystarczy!
-Nie ma mowy! Musze cię często słyszeć!-
-No dobra jak tam chcesz!
Wróciliśmy znów wszyscy do salonu i zasiedliśmy przed telewizorem.

~~*~~*~~*~~*~~*~~

*2 tygodnie później*
Dzisiaj chłopcy wyjeżdżają. Zrozumiałam że Harry naprawdę mnie kocha. Przez ostatnie dni traktował mnie jak jakąś księżniczkę. Zabierał mnie do restauracji na romantyczne kolacje,  spacery,  przytulał i całował. Tego właśnie mi brakowało w poprzednich związkach. Chciałam mieć takiego chłopaka, który będzie mnie kochał całym sobą. Ten chłopak jest cudowny...
-Kochanie! Pomożesz mi się spakować? Naprawdę nie jestem w tym dobry, zawsze ktoś mi w tym pomagał…-rzekł wyciągając walizki spod łóżka.
-Ktoś to znaczy mama?-zapytałam.
-Nie… to znaczy tak. No, ale co? To źle?
-Nie! Jasne że nie syneczku mamusi!
-Ej no weź! To źle że jestem blisko ze swoją mamą?
-Nie, nie jasne że nie! Dawaj te walizki! Już ci pomagam!
Powyciągał wszystkie ubrania z szafek i położył je na łóżku. Tym sposobem całe łóżko było zakryte. Tyle ciuchów to ja jeszcze nie widziałam, nawet u żadnej koleżanki. Sama nawet nie miałam tyle ubrań…
-Po co ci tyle koszulek i par spodni? Przecież i tak chodzisz w jednym!-powiedziałam przebierając w stercie rzeczy.
-No niby tak, ale mam taką wadę, że jak coś mi się spodoba to musze to mieć. Tak właśnie pojawiają się w mojej szafie rzeczy których nawet nie noszę.
-Dobra to nie ważne. Będziesz mi podawał rzeczy, a ja je będę wkładać do walizek.
-Tak jest szefowo!- zakrzyknął i zaczął podawać ciuchy.
Po jakiejś godzinie walizki były już spakowane i stały pod drzwiami. Harry przytulił mnie do siebie mocno i pocałował namiętnie.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!-krzyknęliśmy jednocześnie.
Do pokoju wszedł Lou.
-No zakochani musimy już jechać. Bus stoi na dole i na nas czeka!
Wzięłam telefon i założyłam buty. Chłopak złapał mnie za rękę i zjechaliśmy windą na dół.
Gdy dojechaliśmy na lotnisko to już byli tam Paul, Eleanor i Danielle.  Najpierw pożegnałam z Liamem, Niallem, Louisem i Zaynem, a na końcu przyszedł czas na Loczka. Łzy zaczęły mi płynąć po policzku. Wtuliłam głowę w jego ramię i mocno go przytuliłam.
-Będę tęsknił- rzekł i pocałował mnie w usta.
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Chociaż ledwo co go widziałam, bo miałam łzy w oczach to ujrzałam znów jego piękny uśmiech.
-Ja też kochanie. Kocham cię.
Tak.... powiedziałam te słowa i jestem z tego dumna, Pierwszy raz powiedziałam to swojemu chłopakowi.  Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego. To było wspaniałe.
-Ja też cię kocham.
Przytulaliśmy się dłuższą chwile. Nie chciałam przerywać tego momentu. Chciałam żeby trwał wiecznie, ale ktoś jednak musiał nas przeszkodzić…
-Dobra! Musimy lecieć dość tych uścisków!-powiedział Paul poganiając chłopców żeby szli dalej.
Pocałowaliśmy się ostatni, raz pomachałyśmy  razem z El i Dan swoim chłopakom i cała 6 zniknęła w tunelu, który prowadził do  odprawy.
Zamówiłyśmy sobie taksówki i każda z nas wróciła do siebie.

_______________________________________
Dziękuję wam za wszystkie wejścia na mojego bloga ;) a także dziękuje za komentarze ;) naprawdę to wiele dla mnie znaczy! ♥

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

sobota, 15 września 2012

Rozdział 11


-Ej frajerze oddaj mi to! Teraz moja kolej.-krzyczał Nialler, próbując wyrwać koledze pada od xboxa.
-Jeszcze nie skończyłem! Poczekaj chwile!-krzyczał Louis szarpiąc się z przyjacielem.
-SPOKÓJ! Co wy wyprawiacie?! Zachowujecie się jak dzieci! Musicie w końcu dorosnąć!-wrzeszczał na kłócących się chłopaków, Liam.
Próbował ich rozdzielić, ale nic z tego… dopiero sobie poradzili jak Harry mu pomógł.
-Jak nie umiecie się zachowywać to nie będziecie grać!
Daddy podszedł do telewizora i odłączył kable.
-Ej co ty robisz?! Właśnie miałem pobić swój życiowy rekord! Zaraz oberwiesz!-krzyczał Tommo wymachując rękami i zaczął się zbliżać do przyjaciela.
-Ogarnijcie tyłki i przestańcie się kłócić!! Boże naprawdę zachowujecie się jak dzieci! Zaczynacie mnie denerwować swoim zachowaniem!- w końcu i ja wydusiłam z siebie parę okrzyków.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Tak, nie widzieli mnie nigdy wcześniej takiej wkurzonej. Wstałam i wyszłam. Dlaczego? Sama nie wiem… Jakoś nogi chciały żebym stamtąd wyszła. Nie myślałam o niczym w tamtej chwili. Poszłam do pokoju Harrego, wzięłam telefon i usiadłam po turecku na łóżku. Dłuższy czas siedziałam tam sama i przeglądałam twittera. Nie wchodziłam na niego długo i skutkiem tego było to że miałam pełno wiadomości. Przybyło mi też kilku followersów. Kilku… jeśli 100 tysięcy można nazwać kilkoma…
„Witam Was Kochani! Co porabiacie? Jak wam mija dzień? xxx”-napisałam do ludzi na tt… co później uznałam za duży błąd, bo moje interakcje były zaspamowane.
Do pokoju wszedł Styles. Poprawił swoje bujne loki i usiadł naprzeciwko mnie na łóżku. Próbowałam nie podnosić głowy znad telefonu. Można się zapytać dlaczego byłam na nich zła… Ale sama tego nie wiem… Chyba nie jestem przyzwyczajona do życia w domu z 5 chłopakami, którzy co chwile się kłócą. Może jestem głupia, ale to chyba nie dla mnie… Oni za bardzo zachowują się jak gwiazdki, które mogą wszystko… albo to ja wszystko biorę zbyt poważnie… Sama nie wiem…
-Co robisz? Czemu siedzisz tutaj sama, a nie z nami?-zapytał.
Nic się nie odzywałam. Dalej siedziałam wpatrując się w ekran mojego BlackBerry..
-Ej mała! Co jest?!-zapytał trochę głośniej łapiąc mnie za podbródek i podnosząc głowę do góry.
-Nic.-odsunęłam jego rękę i znów zaczęłam przeglądać jakąś stronę.
Przysunął się bliżej i zabrał mi telefon.
-Co ty robisz?-zapytałam spokojnym głosem.
-Powiedz co się stało to ci go oddam.
-Przecież mówię ci, że nic. Oddaj mi go. Muszę odpisać komuś na tt.
-Widzę, że to nie jest nic! Mi możesz powiedzieć wszystko!
Pokręciłam się trochę na łóżku, po czym wstałam i usiadłam mu na kolanach.
-Harry… Może mi się wydaje, ale jakoś wydaje mi się… nie… to głupie…
-No mów!
-Wydaje mi się że wy trochę za bardzo zachowujecie się jak gwiazdki , które wszystko mogą. Przepraszam jeśli cię uraziłam… Jak chcesz to od razu się wyniosę…
Podniosłam się i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-Masz rację.
Zdziwiłam się, po tym co usłyszałam i spojrzałam na chłopaka.
-Co? Ja mam rację? Powinieneś mnie teraz wyzwać, a nie popierać moje zdanie…
-Tak masz rację. Czasami za bardzo zachowujemy się tak jakbyśmy wszystko mogli. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi, ale jak chcą się tak zachowywać to nie przy mnie. To działa mi na nerwy. A właściwie róbcie co chcecie. Przecież to wasze życie. Jeśli chcesz to możesz mnie rzucić i znaleźć sobie jakąś modelkę.
-Co ty do cholery wygadujesz?! Jesteś jedyną dziewczyną w moim życiu! Nawet gdyby dali mi wszystkie najpiękniejsze kobiety na ziemi wybrałbym ciebie! Nie jesteś zwykłą dziewczyną!
-Mówisz tak żeby mi nie sprawić przykrości…
-Samantha do cholery!! Co ty pierdolisz?! Naprawdę mi nie wierzysz że jesteś tą jedyną??
-Wierzę.-szepnęłam.
-Nie wierzysz…więc udowodnię ci to.
Wziął mnie na ręce po czym delikatnie położył na łóżku. Zaczął całować mnie po całym ciele. Dosłownie. Całował po szyi, po ramionach, po brzuchu i po nogach. Nachylił się nade mną, pocałował w nos i rzekł:
-Kocham cię.
Tak. To były te słowa. Wcześniej ich jeszcze nigdy nie usłyszałam. Przyszedł w końcu ten czas. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Powiedział to. I nie tak na odczepnego tylko z miłością. Może warto mu zaufać? Nie powiedział tego od razu po kilku dniach tylko poczekał dokładnie miesiąc. Tak dzisiaj mija miesiąc od czasu kiedy się znamy. Może na początku trochę nam ta znajomość nie wychodziła to cieszę się że wszystko skończyło się tak.

Dalej był nachylony nade mną. Chyba teraz czekał na moją odpowiedź. Tylko, że ja nie wiedziałam czy mu to powiedzieć. Uwielbiałam tego chłopaka, ale jak dla mnie to za krótko żeby określić czy go kocham.
-Ja też cię… uwielbiam.
-Uwielbiam?-zapytał robiąc smutną minkę.
-Przepraszam, ale nie jestem pewna. Żeby powiedzieć kocham muszę to wiedzieć na 100%.
-Ok! Ja zaczekam! Na taką dziewczynę mogę zaczekać!
Pocałował mnie namiętnie, zszedł z łóżka i wziął mnie na ręce.
-Co ty robisz? Postaw mnie! Sama sobie poradzę.
-Jesteś księżniczką, a księżniczki muszą być traktowane jak księżniczki!
-Nie jestem żadną księżniczką idioto. Postaw mnie!
-Skoro ja jestem idiotą, to ty jesteś księżniczką i kropka!
Popatrzyłam na niego. Cieszył się jak dziecko. Cały czas myślałam o słowach które wypowiedział. Nikt wcześniej, żaden mój chłopak nie powiedział że mnie kocha. Fajnie było usłyszeć to z jego ust.
Otworzył drzwi i zaniósł mnie do salonu. Dalej tam siedzieli. Teraz już spokojni i uśmiechnięci grali w jakieś wyścigi.
Usiadł w fotelu dalej trzymając mnie na rękach. Teraz usadowiłam się tak, że siedziałam mu na kolanach i obejmowałam go za szyje.
-Co tam gołąbeczki? Co się stało w pokoju?-zapytał Lou jak zwykle w głupim uśmieszkiem na twarzy.
-Nic takiego.-odpowiedział mu Styles i pocałował mnie w czoło.
-No jasne! Ale to nie ważne… powiedziałeś jej o tym?
-O tym? Harry o czym miałeś mi powiedzieć?-zapytałam wpatrując mu się w oczy.
-No bo… jest problem.
-Jaki?
-Za 2 tygodnie wyjeżdżamy w trasę koncertową… Taką krótką, bo tylko po Europie, ale i tak będzie trwała 3 miesiące…
Miliony myśli przebiegały mi teraz przez głowę. Zostawi mnie? Teraz? W takim momencie? Akurat jak zaczynamy poznawać się bliżej? Myślałam, że będziemy razem… Teraz wszystko pójdzie na marne, bo nie tam na pewno pozna kogoś lepszego i rzuci mnie przez smsa. Karze wynieść się z jego życia i zostawić go w spokoju…
-Czyli…, że zostawisz mnie…? Samą?-zadałam mu pytanie już ze łzami w oczach.
-To nie to, że cię zostawię! Będziemy dzwonić do siebie i pisać!
-To nie to samo! Chcę mieć cię przy sobie… Tak krótko się znamy, nie wiem czy tam nie znajdziesz sobie kogoś innego!
Łzy płynęły mi po policzkach. Zakryłam twarz rękami i zaczęłam ryczeć. Jeszcze przed chwilą cieszyłam się, że Harry powiedział mi „kocham cię”, a teraz jestem wściekła, że mnie zostawia. Wiedziałam, iż ten czas nadejdzie, ale nie myślałam że tak szybko… Myślałam że będę silniejsza jak mi to powie, ale myliłam się. Płakałam jak małe dziecko.
-Kochanie. Nie płacz! Proszę! Jak będziesz płakać to trudniej mi będzie wyjechać!
Przytulił mnie mocno i gładził po głowie.
-Zobaczysz nie będzie tak źle! Danielle i Eleanor się tobą zajmą! One już nie raz przeżywały rozstanie ze mną i Louisem! Zobaczysz! Po tygodniu się przyzwyczaisz!-rzekł Liam także gładząc mnie po głowie.
Podniosłam głowę. Cała czwórka siedziała wokół nas. Uśmiechali się.
-Przepraszam. Muszę sobie to wszystko przemyśleć.
Wyszłam z salonu i poszłam znów do pokoju Hazzy. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam…
_________________
No i 11! Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam czasu pisać bo szkoła i w ogóle... Postram się wstawiać rozdział chociaż raz na tydzień jak mi wyjdzie ;) Dziękuje wam jeżeli to czytacie. Wiem że moja praca nie idzie na marne ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;) ♥

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 10


Tak jak powiedziałam, wsiedliśmy do windy po czym po podróży nią, zatrzymała się na naszym piętrze i wysiedliśmy. Na moich ramionach uwiesili się Niall i Harry, a na Liama pozostała dwójka. Cała czwórka ledwo się trzymała na nogach! Payne jeszcze sobie jakoś radził, bo był facetem, ale ja? Ja taka drobna dziewczyna trzymałam na swoich barkach dwóch ogromnych i straaasznie ciężkich pijaków. O! Przepraszam! Nie pijaków tylko słodkich, przystojnych, romantycznych chłopców z … ale teraz to oni na takich nie wyglądali.
Daddy poszperał chwile w kieszeni z której wyciągnął klucz i otworzył drzwi. Najpierw wprowadził Zayna i Louisa, a później pomógł mi z tymi dwoma, którzy już prawie na mnie leżeli.
-No to ja wezmę sobie taksówkę i jadę do siebie. -rzekłam po tym jak już każdego zanieśliśmy do jego pokoju.
Chłopak złapał mnie za rękę i powiedział:
-Nie, no co ty! Zostań tutaj! Po ca masz się o tej porze tłuc taksówką? Wyśpij się, a rano sobie pojedziesz.
-No zostałabym… tylko, że nie mam żadnych rzeczy. Nic na przebranie, ani szczoteczki do zębów…
-No szczoteczkę to możemy ci dać, bo zawsze mamy nowe jakbyśmy zapomnieli, a coś na przebranie… chyba Styles ma jakieś spodenki i koszulkę. Może będą trochę za duże, ale to nic! Jakoś sobie poradzisz.
Wyszczerzył swoje ząbki tak jakby chciał się uśmiechnąć, ale coś mu nie wyszło. Wyglądał bardziej jak na wizycie u dentysty czy jakiegoś ortodonty. No, ale to nie ważne, bo ten „uśmiech” przekonał mnie do podjęcia decyzji.
-Dobra, zostaje. To ty daj mi coś do przebrania, a ja w tym czasie włączę telewizor.
-Włącz sobie go, ale wątpię żeby coś było o 3 nad ranem.
-A no tak zapomniałam że mamy już 3… no to władze jakiś film, bo spać na pewno nie będę! Za bardzo się rozbudziłam. Może zasnę tu przed telewizorem.
-No to zaraz ci coś przyniosę i razem sobie usiądziemy… Też m się spać nie chce.
Długo go nie było. Ja zdążyłam włączyć film, a właściwe bajkę, usiąść i obejrzeć pierwsze 10 minut. Wreszcie wrócił. Trzymał w ręku różowe kapcie pieski, czarne dresowe spodnie i szarą koszulkę.
-Proszę to dla ciebie. Kapcie Zayna, spodnie Nialla i koszulka Hazzy.- rzekł i podał mi wymienione rzeczy.
-E…Te różowe pieski są Malika? O co kaman? To po jego byłej, czy coś?
-Hahahaha! Nie! Dostał je kiedyś na gwiazdkę i wozi je ze sobą, bo…yy… sam nie wiem…. Dziwak z niego.
-Taaa. A to koszulka Haroldzika? To ta z napisem „Harry Louis”! Pamiętam ją! On ją jeszcze w x-factorze nosił! A czemu teraz przestał?
-Nie wiem… Chyba dlatego, że ludzie zbyt poważnie wzięli do siebie to co jest miedzy nim, a Tomlinsonem. Nie wiem czego oni chcieli więcej… To tylko przyjaźń, a oni wyobrażali sobie nie wiadomo co. Może i zachowywali się jak… ten tego… geje, ale to tylko tak dla żartu.
-Dla żartu! AHA!?!
-A ty co następna?!
-Nie no co ty! Dla mnie to przecież głupota!
-No dobra koniec. To co tam włączyłaś? Co oglądamy?
-Toy…- nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak już zobaczył Buzza Astrala na ekranie i mi przerwał.
-Oł jeee! Uwielbiam Toy Story! To jest coś najlepszego co wymyśliły Amerykańskie produkcje! A która część? A głupio się pytam! Widzę, że druga! Ta jest najlepsza! Zatrzymaj na chwile to polecę po popcorn!
Mówił tak szybko, że ledwo go zrozumiałam. No, ale cóż wiedziałam, że jego reakcja będzie taka. Po 4 minutach przybiegł z miską popcornu, nacisnął PLAY i wlepił wzrok w ekran.
Tak nie ma to jak popcorn, bajka, o 3 nad ranem, prawie 4… Jak się bawić, to się bawić! Od rana do wieczora! No i w nocy!
Liam oglądał jak zahipnotyzowany. Jego oczy odbijały światło ekranu i wygląda jakby mu się świeciły. Nawet nie miałam zamiaru przerywać mu tego zajęcia, jeszcze by mnie zabił, albo zrobił uszczerbek na moim zdrowiu. Siedzieliśmy tak coś około 1,5 godziny, bo tyle trwał film. Gdy się skończył wstałam i rzekłam:
-Dobra ja idę się przebrać i idę spać!
-Czekaj! Jeszcze jedną część obejrzymy!-złapał mnie za rękę i pociągnął tak mocno że znów usiadłam na sofie.
-Dobra, ale nie obiecuje że nie zasnę!
-Dobra, dobra!- machnął ręką szukając następnej płyty.
Włączył następną część i usiadł znowu wpatrując się się w ekran TV. Ja poczułam, że moje oczy się zamykają i zapadam w sen, lecz z tego pięknego momentu wybudził mnie trzask drzwiami. Spojrzałam w stronę osobnika, który trzasnął owymi drzwiami. To był Loczek. Włosy przysłaniały mu twarz…
-Co tam kotku masz kaca?-zapytałam
-Nie… no znaczy.. może trochę… Gdzie jest jakieś picie?
No w lodówce, a gdzie ma być? Zamknij się i idź, bo oglądam!-krzyczał na nieogarniętego i zaspanego chłopaka Daddy.
-Dobra już idę!!
Wrócił po chwili z butelką wody. Rozłożył się na kanapie i oparł głowę na moich kolanach.
-Czemu nie przyszłaś spać do mnie?-wyszeptał żeby nie denerwować kolegi.
-Bo Liam kazał mi tutaj z nim siedzieć i oglądać Toy Story.
-Serio? Mogłaś mnie wołać! Przyszedłbym do ciebie i cię uratował
-Dobra! Już nie będę dla niego taka wredna! Posiedź tutaj ze mną!
-No dobra… niech cie będzie!
Siedzieliśmy i oglądaliśmy, oglądaliśmy ,oglądaliśmy… Nie uwierzycie, ale nad ranem takie filmy się dłużą. Położyłam głowę na oparciu i próbowałam zasnąć… Co na początku mi się nie udawało, bo telewizor był głośno…

~~*~~*~~*~~*~~

Obudziłam się. Byłam w pokoju Hazzy, on leżał koło mnie . Odkryłam kołdrę i co dziwne nie miałam na sobie sukienki tylko ciuchy które dał mi Liam, ale nie zdążyłam ich założyć…chyba…nie pamiętam żebym je zakładała, ale jak to się stało że mam je na sobie? Dobra… Później się tego dowiem. Wstałam i zaczęłam szukać jakiejkolwiek żywej duszy po mieszkaniu. Najpierw w salonie, ale nie było tam nikogo. Postanowiłam pójść do kuchni. Tak jest! Znalazłam kogoś! To był Horanek!
-Cześć co ty tu robisz tak wcześnie?-zapytałam podchodząc to stołu przy którym siedział .
-Wcześnie? Jeżeli ty godzinę 14 nazywasz wcześnie to chyba coś nie tak!
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie było kilka minut po 14.
-No dobra. To co robisz tutaj o 14 popłudniu?
-Przyszedłem coś zjeść, bo zgłodniałem.
-Aha. A ja się zastanawiam na czymś…
-Nad czym?
-No bo jak was położyliśmy to usiedliśmy z Liamem oglądać filmy… Później przyszedł Harry i oglądał z nami. Jakoś mi się tak przysnęło… a cały czas byłam w mojej sukience w której byłam na imprezie. Budzę się rano i co? Mam na sobie to! A nie pamiętam żebym się przebierała!-powiedziałam wskazując na koszulkę i spodnie.
-No ja tam nie wiem! Ale masz na sobie moje spodnie!
-Tak, wiem że to twoje. Payne mi pozwolił je założyć, ale ja ich sama nie założyłam! Przecież bym pamiętała!
Do pomieszczenia wszedł ten o którym przed chwilą mówiłam i podszedł do szafki żeby wyciągnąć z niej szklankę.
-Ej ty! Tak ty!-krzyknęłam i wskazał na niego.
-Co jest? Co zrobiłem?-zaczął gorączkowo zadawać pytania.
-Czemu mam na sobie tą koszulkę i dresy?
-No nie wiem, bo ci je dałem i się w nie przebrałaś?
-Nie! Nie pamiętam żebym ściągała sukienkę i przebierała się w to!
-Przepraszam, ale ja o niczym nie wiem! Ostatni raz widziałem cię jak Styles wynosił cię do sypialni! Wtedy miałaś jeszcze sukienkę!
- No to już wiemy jak to było! Wszystko jasne!-krzyknęłam
Do kuchni akurat weszła pozostała trójka i Harold zapytał:
-Co? Co jest? Czemu tak krzyczysz?! Co jest jasne?!
-Już nie bądź taki niewinny! Wiem że to ty!
-No dobra, ale o co ci chodzi?
-Czemu mam na sobie te spodnie i tą koszulkę?
-No zaraz ci wytłumaczę!
-No to dawaj! Czekam ! Będziesz musiał mieć dobrą wymówkę!
-Dobra, dobra! No więc… Oglądaliśmy film i ty zasnęłaś. Tak słodko spałaś że nie chciałem cię budzić. Wziąłem cię na ręce, zaniosłem do sypialni i tam przebrałem w te ciuchy! Chociaż wyglądałaś pięknie w tej sukience to wolałem żeby było ci wygodnie! Nikt oprócz mnie cię nie widział!
Odetchnęłam i pokręciłam głową.
-Harry ty idioto. Masz szczęście że cię uwielbiam, bo gdybym cię nie lubiła to byś oberwał!
-Nie narzekaj!-przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie.
Uśmiechnął się, a ja pocałowałam go w nos.
„Tak uwielbiam tego idiotę i zawsze będę”-pomyślałam.
Zasiedliśmy do wspólnego śniadanioobiadu i zaczęliśmy zajadać.
_________________________________________________
No i mamy pierwszą dziesiątkę ;) Poprzedni rozdział był krótki, więc ten jest trochę dłuższy ;o  teraz będe wstawiać rozdziały rzadziej... bo szkoła sie zaczęła i wogóle... ale postaram sie żeby w każdy weekend był chociaż jeden albo dwa ;)
jeżeli to czytasz to pozostaw komentarz na blogu... nie pisz mi na tt, bo wolę jak tutaj piszecie ;) 

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 9


Spoglądałam cały czas na Kat i Niallera. On mówił do niej i wymachiwał rękami z takim uczuciem i z taką pasją, a ona? Siedziała i patrzyła na niego jak na obrazek. Rozumiem, że go lubi i jest wstydliwa, ale niech się do cholery odezwie! Przecież nie na tym rozmowa polega żeby jeden mówił, a drugi ładnie wyglądał i się w ogóle nie odzywał
-Ej mała! Co jest? Czemu tak na nich patrzysz?-zapytał Harold.                  
-No wiesz… tak jakoś.
-Nie patrz tak na nich, bo czuje się zazdrosny!
-Zazdrosny?! Co kurwa? O czym ty mówisz? Ty jesteś zazdrosny o to że wpatruję się w Nialla i Kathy? Do reszty ogłupiałeś. Idź się lecz, albo nie wiem cokolwiek, bo chyba ci alkohol uderzył do głowy.
-Nie alkohol tylko TY!-na słowo ty wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić wokoło.
-Harry!! Idioto!! Postaw mnie, bo zwymiotuję!!-krzyczałam z całych sił, ale on dalej się kręcił.
Na szczęście w porę ktoś nas zatrzymał. To był Zayn. Boże… dziękuje mu za to! Jeszcze chwila, a nie byłoby tak wesoło. Styles postawił mnie na ziemi i pocałował w usta. Nie był to taki pocałunek jak wcześniej czyli zmysłowy, ciepły i rozkoszny lecz wręcz przeciwnie… jebało od niego wódką, a jego usta były zimne jakby przyłożył sobie do nich lód. Szybko zdążył się upić…
-Dobra Harry. Tu już za dużo wypiłeś iść usiądź.-powiedział Malik i popchnął kolegę w stronę stolika.
Z głośników zabrzmiał wolny kawałek. Wolny?! Tak wolny. Nie wydawało mi się. No, ale przecież tutaj nie puszczają wolnych piosenek? O co w tym chodzi? Rozejrzałam się po sali i ujrzałam jedną parę, która rzuciła mi się w oko. Tak to byli oni. Niall i Kat. Pewnie ten mały romantyk zamówił dla nich kawałek.
„Ooo tak!! Udało mi się! O tak! Powitajcie nową swatkę!”-mówiłam do siebie w myślach i patrzyłam na tą śliczną parkę.
-Może zatańczysz ze mną?-zapytał głos za mną i przerwał mi moje gapienie się.
Odwróciłam się  ujrzałam tego przystojnego mulata. Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął ręke.
-No to co? Tańczymy czy czekamy na koniec piosenki?-zapytał ponownie.
Oparłam mu ręce na ramionach, a on delikatnie oplótł swoje wokół mojej talii. Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami . Tak, tak były tak samo hipnotyzujące jak oczy Harrego! Ciekawa jestem czy wszyscy Anglicy mają takie oczy? Z moich przemyśleń wyrwał mnie jego głos:
-No udało ci się. Niall jest szczęśliwy i widać że jak na razie się z nią dogaduje.
-Wiem. Od początku wydawała mi się idealna dla niego.
Nasza rozmowa była długa. Z głośników już rozbrzmiewała szybka piosenka, a my dalej tańczyliśmy powoli. On był całkiem inny niż Harry. Prawda obaj byli przystojni i romantyczni… ale on miał coś takiego… czego nie mogę określić.
-Dobra, chyba już się skończył wolny kawałek więc może potańczymy szybciej-zapytał chłopak zabierając ręce.
-Nie, nie. Ty sobie potańcz, a ja idę do Haroldzika.
-Okej. Jakby coś było nie tak to krzycz!-puścił oczko i się uśmiechnął.
Podeszłam do naszego stolika. Styles leżał na stole, Niall z Katie rozmawiali i popijali drinki. Reszta oczywiście była na parkiecie.
-Co tam misiaki?  Jak się bawicie?-wykrzyczałam do pary, bo muzyka wciąż była bardzo głośna.
-Zajebiście! -krzyknął Niall, a Kat potaknęła głową.
Tak to Horanek miał z nich najsłabszą głowę…Z nich to znaczy z całego 1D. Mam nadzieje że nie wygaduje jej żadnych głupot. Ładnie razem wyglądają. Chcę żeby to się udało. A może to i lepiej że trochę się upił? Bez tego chyba by z nią nie rozmawiał. On jest taki nieśmiały. Dobra! Nieważne…
Podeszłam do swojego chłopaka i potrząsnęłam nim trochę.
-Co jest?-zapytał podnosząc głowę
-Wstawaj! Co ty robisz? Przecież jesteśmy na imprezie ! Chodź tańczyć!-próbowałam go zaciągnąć, ale na marne on był silniejszy.
-Zostaw mnie! Nie chcę tańczyć!-krzyczał próbując się uwolnić z mojego uścisku.
-Dobra! Tylko jak nie pójdziesz to koniec z przytulaniem i całowaniem!
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę parkietu. Wiedziałam że zaraz podbiegnie do mnie od tyłu. On by nie wytrzymał takiej katorgi. I się nie myliłam! Gdy byłam kilka metrów od stolika ktoś złapał mnie od tyłu i odwrócił w swoją stronę.
-To co idziemy tańczyć kotku?-zapytał.
-A teraz to idziemy tańczyć, bo i zagroziłam że nie będzie całowania?! Ty cwaniaku!
-Taki już jestem!-rzekł i pocałował mnie.
Może to przez tą wódkę, ale znowu czułam jego zimne usta. Niefajne uczucie. Ale takie jest życie. Jutro już będą ok… tak jak zawsze.
W klubie bawiliśmy się dość długo. Każdy oprócz mnie i Liama był nieźle nawalony. Tak Paynie nie był. Bał się jeszcze o swoją nerkę. Biedny. Louis z Harrym i Zaynem tańczyli chyba kankana. Nie wiem, nie zwracałam na nich uwagi. Bardziej patrzyłam na naszą nową parkę. Tańczyli przytuleni do siebie. Chociaż oboje trochę już wypili to wyglądali słodko. Chce jak najbardziej ich szczęścia.
Około godziny 2:30 zaczęliśmy się zbierać. Razem z Liamem zaprowadzaliśmy każdego z chłopców do limuzyny. Zostali nam tylko Horan i jego bejbe.
-No dalej wstawaj! Jedziemy do hotelu!-krzyknął Payne do swojego kolegi, który leżał na stole.
-Co? Jakiego hotelu?
-No do naszego hotelu!
-A możemy podwieźć Katherine?
-Jasne. Tylko ja najpierw obudź.
Blondasek szturchnął swoją dziewczynę. Od razu się obudziła. Ja wzięłam ją pod ramię, a Daddy wziął Irlandczyka. Gdy w końcu załadowaliśmy ich wszystkich do auta, sami usiedliśmy i ruszyliśmy.
-Ej Katie! A gdzie ty mieszkasz? No bo musimy ci dowieźć do domu?-zapytałam spoglądając na dziewczynę, która ledwo żyła.
-No ten… no tam… yyy. Nie wiem… zobacz w moim… portfelu tam mam… jakieś dokumenty….-podała mi swoją torebkę w której poszukałam jakichś wiadomości o niej.
Okazało się że nie mieszka w Londynie… ani w ogóle z Angli… Pochodziła ze Szkocji. No to zajebiście. Mamy ją do Szkocji odwozić? Może ma tutaj kogoś u kogo przenocuje?
-Ej, ale tutaj jest napisane Szkocja. Mieszkasz w Szkocji?
-Tak…chyba tak…
-No co ty nie wiesz?
-Wiem, wiem! Tak mieszkam tam!
-No, ale nie masz tutaj nikogo innego? Jakieś rodziny?
-Tak mam… ale nie pamiętam adresu…
-No to zadzwoń do nich!
-Dobra. Już dzwonię. Podaj mi telefon.
Wybrała numer i porozmawiała chwile z osobą do której wybrała numer. Gdy skończyła powiedziała adres kierowcy. Po odwiezieniu dziewczyny sami wróciliśmy do hotelu. Czwórka z naszej grupy ledwo wczołgała się do windy. 
____________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam weny. Jutro wstawię 2 razy dłuższy obiecuję ♥ a dzisiaj stawiam krótki, bo nie chciałam żebyście tak długo czekali. Liczę na komentarze i dziękuje wam za 2800 wyświetleń i tak dużo komentarzy ;) widzę że moja praca nie idzie na marne ;) ♥ DZIĘKUJĘ ♥

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 8


„Impreza, imprezą, ale co ja mam do jasnej cholery założyć”-mówiłam do siebie w myślach.
Spojrzałam na sukienki wiszące w szafie. Było ich mnóstwo. Uwielbiałam nosić sukienki każdego koloru i rodzaju, ale żadna nie była taka żeby iść z chłopcami na imprezę. Miałam taką śliczną różową, ale nie pasowała do klimatu imprezy.
-Czy ja mam tylko letnie, słodkie, kolorowe sukienki?! Nie mam jakiejś krwisto czerwonej albo czarnej?! Co ja teraz zrobię?! Spodnie i koszulkę założę? Nie no kurwa musi się coś znaleźć!-mówiłam sama do siebie, albo raczej do odbicia w lustrze wymachując rękami.
Moje użalanie się nad sobą przerwał dzwonek do drzwi. Lekko zdziwiona poszłam otworzyć. Tak zdziwiona, bo mało ludzi mnie tu zna i byłam ciekawa kto to. Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się uśmiechnięty chłopak z prostokątnym płaskim pudełkiem.
-Dzień dobry. Przesyłka dla pani Samanthy Robinson. To pani?
-Tak to ja. A co to jest?
-Prezent od przyjaciela. Kazał pani przekazać że zwrotów nie przyjmuje.
-No, ale kto to? Nie wie pan przypadkiem?
-Wiem. Ale to ma być niespodzianka. Proszę to dla pani.-rzekł i podał mi pudełko.
-Dziękuje, ile płacę?-zapytałam.
-Nic. Jestem przyjacielem pani przyjaciela. To dla mnie przyjemność.-pomachał na pożegnanie i zniknął w windzie.
„Co to jest? I od kogo?-zadręczałam się pytaniami idąc do sypialni.
Położyłam pudełko na łóżku i otworzyłam list, która była przyczepiony do niego.
„Mam nadzieję że ci się spodoba. Dobrze wiem, że nie wiesz co ubrać na imprezę więc ona jest dla ciebie. Po twoim wyjściu od razu po nią pobiegłem. Dlaczego? Bo już wcześniej ją widziałem, wyobrażałem sobie ją na tobie, ale nie było okazji by ci ją pokazać, wiec ją kupiłem ;) masz ją ubrać na dzisiaj i nawet się nie wykręcaj! Twój Harry xxx”
„Hmmm… twój Harry… fajnie brzmi… no ale to nie ważne jestem ciekawa co dla mnie ma”-pomyślałam odkładając list i zdzierając taśmę klejącą z pudełka.
Początkowo nie mogłam poradzić sobie z taśmą. Siłowałam się z nią jak z jakimś aligatorem czy czymś tam z czym można się siłować. Gdy w końcu udało mi się ją ściągnąć, otworzyłam pudełko i oniemiałam. Leżała w nim zajebista sukienka. Wyciągnęłam ją i patrzyłam na nią jak na obrazek. Była czarna, czyli taka jakiej mi brakowało. Bez ramiączek. W talii obcisła a na dole rozłożysta. Taka o jakiej marzyłam.
Przez to szukanie kiecki straciłam maaasę czasu i zaczęłam szukać butów. Wybrałam czerwone szpilki na wysokim obcasie. Do tego  kopertówkę i jakieś dodatki.
Gdy już moje rzeczy były przyszykowane postanowiłam trochę się odświeżyć przed imprezą. Pobudzona zimnym prysznicem i pachnąca truskawkami wróciłam w swoim granatowym mięciutkim szlafroku znów do pokoju.
-Ciekawe, która godzina? Mam nadzieje że mam jeszcze czas na wyszykowanie się?-mówiłam sama do siebie sięgając po telefon.
Odblokowałam klawiaturę i gdy zobaczyłam godzinę moja twarz była w stylu „O KURWA!”. Była dokładnie 19.47. Gdyby ktoś mnie zobaczył w tym momencie, mógłby umrzeć ze śmiechu. Naprawdę! Wyglądałam jak debilka! Biegałam po całym mieszkaniu! Najpierw po suszarkę, później po grzebień, jakiś lakier do włosów i inne duperele. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. To na pewno byli chłopcy. Ale jak ja im otworzę? Cholera. Jestem w samych gaciach i staniku…
-Chłopcy! Czekajcie chwile tylko się ubiorę! Zaraz wam otworzę!-krzyknęłam na cały głos żeby usłyszeli.
-Dobra!-odpowiedzieli chórkiem.
Z jeszcze mokrymi włosami, umalowanym jednym okiem i szlafrokiem ledwie przewiązanym poszłam im otworzyć. Ale nie mogli mnie tak zobaczyć… Wpadłam na pomysł. Nacisnęłam klamkę od drzwi i szybko wróciłam do swojego pokoju. Wiedziałam że chłopcy będą lekko zdezorientowani że drzwi się same otworzyły a za nimi nikogo nie ma, więc zaczęłam im głośno tłumaczyć:
-Czujcie się jak u siebie w domu! Dajcie mi jeszcze chwilkę, a będę gotowa!
-Dobra! Nie śpiesz się ! Mamy czas kochanie!-usłyszałam głos Harolda.
Powoli dokończyłam suszyć głowę i zrobiłam makijaż. Już chciałam założyć sukienkę, ale był pewien problem. Miała ona zamek z tyłu i ktoś go musiał zapiąć.
-Harry!-zawołałam
-Tak Samanto?
-Mam pewien problem! Pomożesz mi?
-Jasne już idę.
Po niemalże sekundzie chłopak był w pokoju. Uśmiechnięty i elegancko ubrany. Miał na sobie białą koszulę i jasnobrązowe spodnie.
-Co jest?-zapytał.
-Pomożesz mi zapiąć sukienkę? Bo tutaj z tyłu jest zamek i sama sobie nie poradzę.-podeszłam do niego, odgarnęłam włosy na bok i odwróciłam się tyłem.
Poczułam jego dłonie na moich plecach. Był taki delikatny. Uważał żeby przypadkiem nie przyciąć mi skóry. Gdy zapiął zamek poczułam jego oddech na szyi. Był tak ciepły. Zaczął mnie całować po szyi, później obrócił mnie przodem do siebie i pocałował namiętnie w usta.
-Jesteś śliczna.-rzekł i spojrzał mi w oczy.
-Dziękuję. Ty też jesteś niczego sobie!-także pocałowałam go w usta.
Usiadłam na łóżku i włożyłam buty.
-To co możemy iść?-zapytał łapiąc mnie w pasie.
-Jasne tylko musze tylko włożyć telefon i resztę potrzebnych rzeczy do torebki.
Jak powiedziałam tak zrobiłam i wyszliśmy z pokoju. Cała czwórka siedziała w salonie. Gdy weszliśmy oczy zwróciły się w naszą stronę.
-O stary! Nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę!-krzyknął Louis i podleciał do Hazzy przybić mu piątkę.
-Dobra, dobra ty się tak nie rozpędzaj przecież masz dziewczynę! A tak w ogóle to czemu nie ma jej z nami? No i Danielle?-zapytałam spoglądając na każdego z chłopców.
-Dan nie mogła iść z nami, bo jutro ma ważny występ, a El… właśnie Tommo co Eleanore?-zapytał Liam.
-No miała iść, ale uczy się do jakiegoś testu… Chciała iść no ale jakoś tak wyszło. Jeszcze ją poznasz.-powiedział i uśmiechnął się .
-Dobra dość tego gadania! Lecimy na imprezę!-krzyknął Niall, zeskoczył z sofy i poprawił koszulkę.
Chłopcy wyszli jako pierwsi, a my z Loczkiem na końcu żebym mogła zamknąć drzwi. Zjechaliśmy windą na dół i czekaliśmy na jakąś podwózkę. Nie wiedziałam co to miało być. Może taksówka albo coś innego… myliłam się. To nie była ani taksówka, ani żaden mały samochód. To była limuzyna. Czarna limuzyna. Jedyne słowa, które umiałam wypowiedzieć to tylko „WOW”. Może to głupie, ale nigdy nie jechałam limuzyną, więc to było dla mnie nowe przeżycie.
Liam jako dżentelmen otworzył mi drzwi i podał rękę żebym wsiadła. Weszłam do środka. Po lewej stronie był stojak z alkoholami i kieliszki. Ja usiadłam na końcu po prawej stronie zaraz obok mnie usiadł Harry i położył swoją rękę na moim kolanie. Zaraz za nim weszli chłopcy i trójka z nich zajęła się procentami.
-Samantha pijesz?-zapytał Malik.
-Nie dzięki nie piję i nie palę.
-To że nie palisz to rozumiem, ale nie pijesz? Nawet w małych ilościach? A chociaż próbowałaś?
-Tak próbowałam i źle się to skończyło. Przepraszam cię, ale ja nie piję i nikt mnie nie zmusi.
-Dobra rozumiem.-uśmiechnął się i przechylił kolejny kieliszek.
Oparłam głowę o ramię Stylesa i zapytałam:
-Harry, a jak mnie zapytają kim dla siebie jesteśmy to co mam powiedzieć?
-Możesz spokojnie powiedzieć że jesteśmy parą.-uśmiechnął się i cmoknął mnie w nos.
-Jesteś pewien?
-A czemu nie mam być pewien? My się lubimy i nie ważne co ludzie sobie pomyślą. Chcę być z tobą bez względu na komentarze innych.
Zrobiło mi się tak ciepło w sercu. Harry Styles chce być ze zwykła dziewczyną w związku. Nie chce jakiejś modelki, piosenkarki czy kogoś innego. To co podają o nim media jest kłamstwem. Poznałam go z tej strony, z której znali go jego przyjaciele i rodzina. Nie ważne co będzie spróbujemy być ze sobą. Może akurat nam wyjdzie?
Samochód się zatrzymał. Lou wyskoczył z limuzyny jako pierwszy i zawołał:
-Imprezo! Louis Tomlinson nadchodzi! Przygotuje się!
Tak. Już był lekko wstawiony. no, ale cóż poradzimy. Przecież  to on. Tuż za nim wyszedł Zayn, Niall i Liam. My z moim chłopakiem wyszliśmy znów na końcu. Tak z moim chłopakiem. Nareszcie mogę to powiedzieć! NARESZCIE!
Weszliśmy do klubu. Horan, Malik i Tomlinson zaczęli tańczyć już od wejścia. Tańczyć. Jeżeli można nazwać to tańcem. Raczej wyglądało to jak wywoływanie deszczu, a nie taniec.
„Co za debile…”pomyślałam i pokręciłam głową.
My z Harrym i Liamem usiedliśmy przy stoliku. Nawet nie zdążyliśmy się rozsiąść, bo podbiegli do nas chłopcy i zaciągnęli nas do tańca. Bawiłam się świetnie. Muzyka była zajebista, ludzie i klimat też. Po jakiejś godzinie wszyscy stwierdziliśmy że pora usiąść. Ledwo mogłam złapać oddech.
-To co chcesz może się czegoś napić?-krzyknął Hazza, bo muzyka grała bardzo głośno.
-Tak! Przynieś mi jakoiś sok, a ja w tym czasie pójdę to toalety, ok?!
-Jasne! Możesz iść!
Wzięłam torebkę i poszłam. Na szczęście nie było tam dużo dziewczyn. Stanęłam przed lusterkiem i zaczęłam poprawiać makijaż.
-No widziałaś tych z One Direction!! O mój boże jacy oni są przystojni!! Szczególnie ten Niall! Jest taki słodki! Te jego farbowane blond włosy i niebieskie oczy! Ideał chłopaka!-rzekła jedna z dwóch dziewczyn które stały kilka metrów ode mnie.
-No to podejdź do niego i zagadaj! Co ci szkodzi!-rzekła druga.
-Głupia jesteś! Przecież on jest sławny, a ja jestem zwykłą dziewczyną! Nigdy mnie nie zechce…
Podeszły obok mnie i także zaczęły poprawiać makijaż. Postanowiłam że do nich zagadam.
-Przepraszam przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę no i nie chce się wtrącać…-nie zdążyłam dokończyć bo jedna z nich mi przerwała.
Czekaj, czekaj! Ty jesteś tą dziewczyną z którą ostatnio jest widywane całe One Direction?! Ty jesteś Samantha?!
-tak, tak ja jestem Samantha. A wy?
-Ja jestem Kat, a to jest Viktoria.-rzekła blondynka wskazując na siebie, a później na brunetkę.
-No to przyznać się, która z was powiedziała że Niall to przystojniak?
-To ja!-krzyknęła Kate i zaczęła się cieszyć.
-No to mam dla ciebie dobrą wiadomość, bo dzisiaj go poznasz! Tak dzisiaj spełnię twoje życzenie!
Dziewczyna podbiegła do mnie i mocno mnie ucisnęła.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!! Boże! Uwielbiam cię!! To kiedy go poznam?
-Chodź ze mną!-pociągnęłam ją za rękę i wyszłyśmy z łazienki.
Cała piątka siedziała przy stoliku i popijali jakieś soki albo alkohol. Podeszłyśmy do nich razem i powiedziałam:
-Słuchajcie. To jest Kathy. Poznałyśmy się w toalecie…tak to dziwne, ale nie ważne… więc my idziemy tańczyć, a wy z Niallem sobie pogadacie.

Dziewczyna usiadła obok Horanka, a on nawet nie protestował. My poszliśmy tańczyć.