-No przesuń tą dupę przecież ten Jack się zmieści na tych
drzwiach!-darł się Zayn.
-Spokojnie kochanie! Przecież to tylko film! I tak wiesz jak
się skończy. Oglądałeś go milion razy!-powiedziała Perrie.
-No wiem, wiem… Ale to takie dziwne… Te drzwi takie ogromne,
a ona sama na nich leży. Przecież zemścili by się oboje i oboje by sobie długo
żyli!
-Och Zayn! Czy ty nie rozumiesz o co chodzi w filmach?! Tak
miało być! Rozumiesz? Piękna miłość, która kończy się śmiercią jednego z
ukochanych! ZROZUM!-powiedziałam koledze.
-No dobra rozumiem, ale to nie ma sensu…
-Zayn. Życie nie ma sensu.-rzekłam.
-Jak to nie ma sensu?-zapytał Harry.
-No nie ma. Żyjemy po to żeby umierać. Co w tym ma sens?
-Miłość, przyjaźń, rodzina, muzyka, albo ja nie ma dla
ciebie żadnego sensu?
-Nie. Nie o to chodzi. Jasne. Są rzeczy dla których warto
żyć, ale po co? Skoro i tak trafimy gdzieś gdzie o nich zapomnimy?
-No niby tak… ale po co myśleć o tym co będzie jak umrzemy?
Nie wiem jak ty, ale ja żyję chwilą i staram się być szczęśliwy!
-Dobra spokój! Teraz wam się wzięło na przemyślenia
filozoficzne?! Wróćmy do naszego filmu!-krzyknął wkurzony Zayn.
Uspokoiliśmy się i znów wróciliśmy do oglądania. Gdy w końcu
po około 30 minutach się skończył poszłam po następne miski popcornu żeby mieć
co jeść na następnym filmie. Wrzuciłam pudełko do mikrofali, ustawiłam czas i
popcorn sam zaczął się powoli robić. Stanęłam przed oknem i zaczęłam rozglądać
się po ulicy. Na dworze nie było prawie nikogo, a to dziwne bo to nie była
późna godzina… Nawet słońce nie zdążyło zajść
za widnokrąg.
-A ty co zła na mnie jesteś?-odezwał się głos za mną
wytrącając mnie z moich rozmyślań.
Odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Nie, dlaczego?
-No nie wiem za to że wtedy na tym filmie zacząłem się z
tobą kłócić?
-Kłócić? Jak dla mnie to nie była kłótnia tylko po prostu ty
powiedziałeś swoje zdanie, ja swoje i to tyle.
-Aha. Czyli wszystko ok?
-No tak wszystko ok…
Styles przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
Uwielbiałam to że był kilka centymetrów ode mnie wyższy i tak mnie całował.
Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Naprawdę cieszę się, że cię spotkałem.-powiedział
uśmiechając się jednocześnie.
-A ja cieszę się, że jesteś moim chłopakiem i nie kocham cię
za to że jesteś Harrym Stylesem z One Direction tylko dlatego że jesteś
romantycznym słodkim i przystojnym chłopakiem, którego bardzo kocham. Moim
chłopakiem.
Pocałowałam go lekko w usta, natomiast on odwdzięczył mi się
trochę bardziej. Posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować. Mówiłam to
już miliony razy, ale ja po prostu kochałam to z jaką namiętnością, ale jednak
i delikatnością mnie całował. Miliony dziewczyn chciałoby być na moim miejscu,
a to akurat ja miałam to szczęście. Dalej nie mogę w to uwierzyć.
-A wy co tu wyprawiacie?-przerwał nam naszą romantyczną
chwilę frajer Malik.
Trochę speszona zeszłam z blatu i podeszłam do mikrofali by
wyciągnąć popcorn.
-Całujemy się? To co już z własną dziewczyną nie mogę się
całować?-odpowiedział mu Loczek opierając się o stół.
-Nie no jasne że można… A zresztą nie ważne. Gdzie popcorn?
-Tutaj.-rzekłam podając mu miskę .
-To ja idę poszukać jakiegoś horroru tak jak się
umawialiśmy, a wy tutaj… wracajcie… do tego co tam sobie… robiliście.
Puścił oczko i wyszedł zajadając popcorn.
Wrzuciłam drugie pudełko do mikrofali i zapytałam:
-To co… wracamy do tego… co nam przerwano?
Hazza uśmiechnął się na znak, poruszył brwiami i znów
przyciągnął mnie do siebie. Wtopił się namiętnie w moje usta, a ja wplotłam
palce w jego włosy. Po chwili odsunął się i zachichotał głupkowato pod nosem.
-Coś jest nie tak? Co cię tak rozbawiło?-zapytałam.
-Nic szczególnego. Po prostu każda dziewczyna z którą się
całowałem łapała mnie za włosy i ty robisz tak samo! Wszystkie jesteście takie
same!
-Aha.-odpowiedziałam jakbym się tym nie przejęła, ale tak
nie było.
Mikrofala zaczęła dzwonić, więc podeszłam do niej i zaczęłam
wyciągać popcorn.
-Ej mała! Chyba nie jesteś zła ?
Odwróciłam się do chłopaka, wzięłam do garści popcorn i
wepchnęłam mu do ust.
-Nie! Jasne, że nie! Chodźmy oglądać ten horror!-odpowiedziałam
sarkastycznie i wyszłam z pomieszczenia.
Usiadłam na sofie obok Perrie i zapytałam:
-No to co tam oglądamy ? Wybraliście już coś?
-No właśnie nie… Zastanawiamy się nad kilkoma
filmami-odpowiedział Zayn.
Położyłam miskę na stoliku i podeszłam do mulata. Podał mi 4
pudełka z płytami. Jeden jakiś o zombie, drugi o jakimś mordercy, trzeci to o
klątwie, a czwarty… miał ciekawy tytuł: „Dom w głębi lasu”.
-Ten może być ciekawy!-podałam płytę Malikowi, a on wzruszył
ramionami i włożył ją do odtwarzacza.
W tym czasie do pokoju wszedł Loczek.
-Samantha? Możesz jeszcze na chwilę przyjść do kuchni?
-Nie chce mi się. Weź zawołaj sobie jakąś panią ze sklepu.
Ona z tobą porozmawia! Przecież my wszystkie jesteśmy takie same! Ona też na
pewno chętnie z tobą porozmawia!
Nawet na niego nie spojrzałam. Siedziałam tyłem do niego i
wpatrywałam się w ekran tv. Nie lubię się z nim kłócić, no ale do cholery! Jaki
chłopak mówi swojej dziewczynie, że jest taka sama jak inne jego dziewczyny?!
Przesadził… i to grubo przesadził.
Zayn z Perrie patrzyli na nas i czekali na reakcję
któregokolwiek. Niestety po tym co mu powiedziałam usiadł sobie w fotelu i
podparł ręką głowę.
-„Nie chce o mnie walczyć to nie. Zobaczymy później”-rzekłam
w myślach.
Zaczęliśmy oglądać film. Spodobał mi się. Może nie był, aż
tak straszny, ale ciekawy. Po skończonym seansie poszłam odnieść miskę do
kuchni i co mnie nie zdziwiło przyszedł za mną Harry.
-No to może teraz pogadamy?-zapytał przybliżając się do mnie
tak żebym nie miała jak uciec.
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego zielone tęczówki.
-No dobra niech ci będzie.-odpowiedziałam.
Usiadłam na krześle, założyłam nogę na nogę i oczekiwałam
wyjaśnień. Początkowo chodził po kuchni, mamrotał coś pod nosem i nerwowo robił
coś z palcami, ale wreszcie po kilku kółkach wokół własnej osi zaczął mówić:
-Wiesz, że nie chciałem tego tak powiedzieć… Nie o to mi
chodziło. Nie chodziło o to że jesteś taka sama jak inne moje
dziewczyny…tylko…no boże nie wiem jak mam to wytłumaczyć? Po prostu chciałem
powiedzieć, że każda dziewczyna z którą się spotykałem uwielbiała moje włosy…
nie chodziło o to że jesteś taka jak moje ex… Tylko po prostu…
Jednym ruchem wstałam, podeszłam do niego i rzekłam:
-Rozumiem, że żałujesz że tak powiedziałeś, ale nie mogę ci
tak od razu wybaczyć… Wcześniej ulegałam ci przy każdym twoim słowie, ale nie
dziś. Musisz się jeszcze troszkę pomęczyć. Następnym razem pomyślisz nad
porównaniem mnie do swoich byłych.
Wyszłam z kuchni usatysfakcjonowana tym co mu powiedziałam i
zasiadłam znów obok naszej zakochanej pary.
-Co już się pogodziliście?-zapytała blondynka.
-No tak jakby nie. Dużo by opowiadać…
-A tak mniej więcej o co się pokłóciliście? Jeśli można
wiedzieć?-zapytała ponownie.
-Powiedział, że jestem jak jego byłe dziewczyny.
-Ha! No to widzę, że za szybko mu nie wybaczysz! To chyba
jedna z najgorszych rzeczy których dziewczyna nie chciałaby usłyszeć od swojego
chłopaka!
-Tak bardzo się tym nie przejęłam, bo zawsze działa na mnie
jego urok osobisty…ale tym razem chcę go trochę przetrzymać. Niech się trochę
postara żebym mu wybaczyła!
-No i dobrze! Tak powinno się traktować facetów.
Wystawiła rękę do mnie, a ja do niej i przybiłyśmy piątkę.
-Aha. Czyli mnie też tak będziesz traktowała jak się
pokłócimy?-zapytał Zayn.
-No jeśli będzie trzeba… No chyba że nie będziesz
doprowadzał do tego żebyśmy się kłócili!-uśmiechnęła się i puściła mu oczko.
-Dobra my już chyba będziemy się zbierać! Jeszcze chcemy
sobie posiedzieć razem i no ten...-powiedział Malik łapiąc swoją „koleżankę” za
rękę.
-No ten.. rozumiem. Idźcie ja sobie pooglądam telewizję albo
coś porobię.
Pożegnałam się i zamknęłam drzwi za nimi. Przez całą naszą
rozmowę Hazza siedział w kuchni. Niech sobie siedzi. Przemyśli sobie parę spraw
i następnym razem zastanowi się kilka razy zanim powie, że jestem jak jego
byłe. Tyle się nie widzieliśmy, a on mi takie rzeczy wygaduje…no ale skoro chce
żebyśmy się do siebie nie odzywali to ok.
-„Może wybiorę się do Niallera? Nawet się z nim nie
przywitałam po tym jak tutaj przyjechałyśmy… To dobry pomysł!”-pomyślałam.
Wzięłam telefon do ręki i wyszłam z pokoju. Zapukałam do
drzwi Irlandczyka. Otworzył mi trochę zaspany, ubrany w jakieś szare dresy,
białą koszulkę i z wielką kanapką w ręku. Gdy mnie zobaczył od razu pojawił się
uśmiech na jego twarzy.
-Cześć mała! Jak ty się tutaj znalazłaś?
-Przyjechałam do was! A raczej przyjechałyśmy…bo jestem
tutaj z Eleanor i Danielle! Zayn powiedział, że macie teraz kilka dni wolnego i
zadzwonił czy nie chcemy przylecieć. No więc się zgodziłyśmy i jesteśmy!
-To zajebiście! Może wejdziesz? Chodź!-pociągnął mnie za
rękę i trzasnął drzwiami.
Usiedliśmy na sofie i zaczął wypytywać:
-Kiedy przyjechałyście? Jak wam minął lot? A tak właściwie
czemu teraz nie siedzisz z Harrym?
-Dobra spokojnie! Zacznijmy od początku…
Opowiedziałam mu całą historię od samego początku, aż do
końca. Co było dziwne Horan przez cały czas uważnie mnie słuchał, wpatrywał się
w moje oczy i zajadał swoją kanapkę.
-No i takim właśnie sposobem trafiłam tutaj do ciebie.. no
ale to nie tylko przez to że nie miała co robić… chciałam się przywitać i w
ogóle.-dokończyłam mu historię.
-No nie dziwi mnie, że wkurzyłaś się za to co ci
powiedział…Kurcze… może nie miałem wielu dziewczyn, ale nigdy bym nie
powiedział żadnej że jest taka sama jak inne…
-No wiem właśnie… Może ty bardziej nadawałbyś się na mojego
chłopaka niż ten palant Harry…
Spojrzałam na blondyna, który najpierw się uśmiechnął, a
później spuścił głowę w dół. Chyba go trochę zawstydziłam… Ale taka jest
prawda. Niall jest uroczy, trochę wstydliwy i słodki i nie ma za sobą tyle
związków co Styles, a na Harrego leci każda laska, a on także nie może oprzeć
się ich urokom. To widać… Gdziekolwiek jesteśmy każda na niego spogląda, a on
się do nich uśmiecha. Jest dla nich jak magnes… Trochę zachowuje się tak jakby
był ze mną, ale w każdej chwili mógłby znaleźć sobie inną… LEPSZĄ! No, ale co
sama wybrałam takiego babiarza i zakochałam się w nim. W tych jego zielonych
oczach, loczkach i uśmiechu… no i dołeczkach… Nie żałuję że to jego wybrałam,
ale skoro on chce być ze mną to musi skończyć te swoje głupie uśmieszki do
innych lasek. Boże czemu ja muszę tak wszystko analizować jak się z kimś
pokłócę? Zawsze tak mam… od razu obmyślam czy nie zerwać z chłopakiem… Nie wiem, może już taka jestem…
-Ej Samantha co ty zawiesiłaś się?-zapytał Horan przerywając
mi moje przemyślenia.
-Nie, nie tylko sobie rozmyślałam.
-O czym?
- O mnie i o Harrym. Nie wiem czy nasz związek ma sens…
-Co?! Co ty wygadujesz?! Przecież pasujecie do siebie z
Hazzą jak ulał! Nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego! Żadna z jego dziewczyn
nie uszczęśliwiała go tak jak ty to robisz! Jak rozmawia z tobą przez telefon,
albo nawet pisze smsy to uśmiech nie znika z jego twarzy! Zrozum to! Nie rób
nam tego i go nie zostawiaj, bo dla nas to będzie jakaś masakra! Będzie się
użalał nad sobą i będzie mówił jak to żałuje że pozwolił ci odejść!
-Kocham go… Nawet bardzo, dlatego nie mogę od niego odejść…
No, ale to strasznie wkurzające kiedy jesteśmy razem, a on patrzy na jakieś
inne laski. Muszę przyznać, że jestem zazdrosna…albo raczej boję się… Boję się
o to że rzuci mnie dla jakiej blond modelki z długimi nogami… Wiem dobrze, że
on jest przystojny i prawie każda na niego leci.. A on jest babiarzem i nie
może się powstrzymać od uśmiechu czy puszczenia oczka do dziewczyny…
-No, ale ty nie rozumiesz, że on nigdy nie był szczęśliwy z
żadną ze swoich dziewczyn?
Uśmiechnęłam się do niego, ale jednak w głębi czułam się
dziwnie… Nie wiem co to było za uczucie. Może poczucie że mogę go stracić?
Stracić z powodu głupiej kłótni. Musiałam z nim pogadać o naszym związku.
Wyjaśnić parę rzeczy tak żebyśmy już nie kłócili się o takie głupoty.
-Dziękuję ci Niall za tą rozmowę… jesteś wspaniałym
przyjacielem. Teraz wracam do mojego Loczka. Musimy parę rzeczy obgadać.
Pożegnałam
się z Horanem i wyszłam z jego pokoju.